poniedziałek, 11 maja 2015

#1 #cz.2

-Gdzie mama?-wchodzę do łazienki, w której tata akurat czyści swoje czarne buty z nadmiaru błota.
-Wyszła gdzieś-wzruszył ramionami-Nic nie mówiła-wzdycha. Z mamą od jakiegoś czasu było nie tak. Pff... z moją rodziną coś było nie tak. Rodzice cholernie się kłócili. Nie było dnia żeby nie skakali sobie do gardeł. Romeo, który kiedyś był tak radosnym dzieckiem teraz każdego wieczoru płakał. A ja? Sama nie wiem... Nie jestem już tą Chrissy co rok, dwa lata temu-Zresztą ja też wychodzę-wymija mnie w drzwiach i siada na małej szafce pod wieszakiem.
-Gdzie?-zamykam drzwi od łazienki i przejeżdżam językiem po zębach.
-Po Meo do przedszkola. 
-Tato, bo ja chciałam z tobą pogadać, ale jeśli wychodzisz to nie będę cie zatrzymywać-macham ręką na znak rezygnacji i wchodzę do salonu.
-Jak wrócę to pogadamy okej?-słyszę z korytarza-I możesz zadzwonić do Seleny albo Luke'a? Może tam jest mama.
-Martwisz się o nią?-zadaje podchwytliwe pytanie.
-Oczywiście, że tak!-odbiera i w tym samym momencie prycha. Jest oburzony, że pytam o to tak wprost.
-Nie wydaje mi się-wzdycham. Byli dla siebie tacy obojętni. Tata od jakiegoś miesiąca spał na kanapie, a mama mało kiedy wracała na noc do domu.
-Możesz skończyć Chrissy?-warczy, a ja wzdrygam. Od kiedy tata jest tak surowy w stosunku do mnie?
-Nie, nie mogę skończyć tato! Wy już się nie kochacie prawda?! Jesteście razem tylko dla Romeo! Jakby go nie było to już dawno nie byliście ze sobą!-krzyczę a moje oczy wypełniają się łzami-Co się stało z naszą rodziną?!
-Nic nie rozumiesz, a najbardziej się udzielasz!-w salonie pojawia się naprawdę zdenerwowany.
-To mi wytłumacz?!-wyrzucam ręce w górę jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Kiedy indziej! Teraz nie mam czasu-trzaska drzwiami i w domu znów panuje cisza. Ciekawe jak długo? Siadam na kanapie i z całych sił próbuję przypomnieć sobie co miałam zrobić. Skleroza to moje drugie imię.
Po kilku minutach mój telefon zaczął dzwonić charakterystycznym dzwonkiem. Już wiedziałam, że dzwoni mama.
Zrywam się z kanapy i odbieram telefon.
-Mamo! Martwiłam się o ciebie!-mówię zmartwionym głosem.
-Nie musiałaś Sisi-prawdopodobnie się uśmiecha. Lubiłam kiedy mówiła do mnie Sisi.
-Gdzie jesteś?
-Za niedługo będę w domu.
-Ale gdzie jesteś?! Chce wiedzieć!
-Opiekowałam się dzieckiem przyjaciółki. Teraz jestem w drodze do domu-w tle słyszę odgłos klaksonu.
-Rozmawiałam z tatą...-wzdycham znów siadając na sofę.
-To nie czas na to...-szepczę i głośno oddycha jakby zbierało się jej na płacz.
-Mamo...-mówię błagalnie, ale ona jedynie się rozłącza.
Uderzam z całej siły w ścianę, ale zaraz tego żałuję, bo moją stopę wypełnia ból. Naprawdę nie wiem co przez te kilka miesięcy stało się z moją rodziną. Mama już nie jest tą szaloną "cool mom", którą lubiła się nazywać, a tata, który zawsze zachowywał się jakby był naćpany? No gdzie oni?
Nim się orientuję drzwi od naszego domu się otwierają, a w środku pojawia się mama.
-Mamo!-krzyczę kiedy ta kieruję się na górę-Naprawdę musimy porozmawiać! Rozumiem, że tata mnie zbywa, ale ty?
-Słoneczko-podchodzi do mnie i poprawia moje włosy, a ja mimowolnie się uśmiecham-Jesteś młodziutka i nie zrozumiesz-wzdycha, a ja znów smutnieje.
-Ty byłaś niewiele starsza, gdy mnie urodziłaś-wytykam jej-Uwierz, zrozumiem-zapewniam ją i chwytam ją za rękę by po chwili przejść do kuchni. Stawiam dwa kubki na blacie i wkładam do nich torebkę herbaty. Zalewam to wrzątkiem, który jeszcze nie zdążył wystygnąć od czasu kiedy tata robił kawę. Stawiam dwa parujące napoje przed mamą i siadam naprzeciw niej-Wytłumaczysz?-unoszę jedną brew i błagalnie na nią spoglądam.
-Co chcesz wiedzieć?-pyta jakby od niechcenia, a ja od razu się pobudzam.
-Najlepiej to wszystko-chichoczę poprawiając się na krześle.
-Ja sama nie wiem co się z nami stało Sisi-wzdycha, a ja zaraz po niej.
-Zdradził cię?-pytam w prost, a mama wbija we mnie swoje spojrzenie.
-Kto?!
-No tata...
-Oczywiście, że nie!-krzyczy jakby oburzona-Skąd ci się takie pomysły biorą?
-To dlaczego ciągle się kłócicie?! Nawet nie wiecie jak to boli kiedy patrzę na rodzinę Seleny albo przynajmniej Luke'a?
-A ty nawet nie wiesz jak ja bardzo chcę naprawić to co dzieję się na razie! Tylko problem tkwi w tacie...
-Tata się o ciebie martwi, a ty jak zwykle widzisz same minusy. Tata myśli, że ty nie chcesz jego, a ty znowu na odw...-ogromne trzaśnięcie drzwiami przerywa mi moją wypowiedź.
-Co się stało?-zaniepokojona mama wstaje z krzesła i podchodzi do taty.
-Dzieci jutro idą na testy jeśli wynik pokaże pozytywny wracamy na ziemię-uśmiechnął się sarkastycznie i ją wyminął upijając łyk mojej herbaty.
-Dlaczego?!-jęczę.
-Siedemnaście lat temu zawarliśmy umowę, że jeśli dorośniecie wracamy na Ziemię-warknął-Dlaczego na to poszliśmy?!
-Wtedy wydawało to się lepszym wyjściem niż dzisiaj. Przecież Ziemia to twój drugi dom czemu nie chcesz tam wracać?
-A ty czemu jej tak nienawidziłaś? Ty wychowałaś się tu, a ja tam spędzałem tylko wakacje u taty. Teraz widzę, że te trzydzieści parę lat zmieniło moje nastawienie do Ziemi i wolę żyć tutaj, a nie na dole na Ziemi!
-Ile mieszkaliście na ziemi?-pytam wykorzystując chwilę kiedy mama z tatą jeszcze nie są w etapie kłótni.
-Trzy lata-odpowiada mama w międzyczasie rozbierając Meo.
-Co tam robiliście?-tym razem zwracam się do taty.
-Musieliśmy bronić każde poważnie każde magiczne stworzenie, które przedostało się na Ziemię i wrócić je tutaj. Poza tym wyszkolono nas tak, że z odległości dwustu metrów mogliśmy wyczuć anioła ciemności lub Kytarczyka, którego bez żadnego "ale" musieliśmy zlikwidować. Naprawdę dobrzy z nas aktorzy i mordercy. Na Ziemi nie można było pokazać swoich kłów, ani mocy. Było to surowo zakazane i starsza rada mogła dać nam za taki występek karę. Dostałem takich kilka kiedy zacząłem pieprzyć po pijaku po elficku...
-Wiesz co było najgorsze?-odzywa się mama-Że rada wyczuwała z kim jesteś najbardziej związany i wysyłała was na dwa różne najbardziej oddalone od siebie kontynenty. Dla przykładu Diana wylądowała w Japonii, a Malik w Niemczech. Miło, prawda? Prawie zachodnia Europa i wschodnia Azja. Tak blisko-mówi z sarkazmem.
-Teraz też się tak stanie?-pytam przerażona wizją rozłąki z Seleną i Lukasiem.
-Nie zgodzimy się na to-odpiera stanowczo mój ojciec, a ja wypuszczam powietrze z ulgą.
-Po tylu latach nie wyobrażam sobie, że nasza rodzina ma zostać sama na Ziemii...
-A wy w jakich częściach świata byliście?-pytam poprawiając włosy młodszego brata-Chcesz kanapki?-zwracam się do niego, a on jedynie kiwa głową i wskakuję na blat by móc przytulić się do mamy. Uśmiecham się i smaruję kanapki masłem.
-Ja byłam w Bombaju, a tata w Norwegii jeśli się nie mylę-mama bierze na ręce Romeo.
-Bombaj? Świetnie-kładę talerz z kanapkami na stolę, bo nikt jakoś nie pokwapił się do ugotowania obiadu. Mój humor z sekundy na sekundę się poprawia, bo mama ani tata jeszcze sobie nie dogryźli.
-Jezus!-do domu wpada ciotka Klara razem z Dianą.
-Z tego co pamiętam to Harry jestem, a nie Jezus-śmieje się mój tata.
-Spieprzaj-ciotka Diana macha lekceważąco ręką-Słyszeliście, że dzieciaki jutro mają iść na testy?!
-Wiemy-wzdycha mama.
-Co to te testy?-pytam z pełną buzią.
-Jakby na dojrzałość. Sprawdzają wsze umiejętności i jeśli jesteście gotowi bronić innych magicznych stworzeń na Ziemi to nas tam wyślą-krzywi się ciocia Klara.
-A może jednak będz... nie wciąż nie-warczy mama Seleny jak zwykle wyglądająca zniewalająco. Wstrzyknięcie tymczasowego wypełniacza ust było jak najbardziej na plus.
-Nie chcemy tam jechać, prawda Meo?-zwracam się do brata, a ten ochoczo kiwa głową na co chichoczę-Nie wracamy!
-To nie takie łatwe Chrissy-odpiera sucho mój ojciec.
-A chciałoby się-dodaje wujek Niall, który nagle pojawił się w środku razem z wujkiem Zaynem. Te pieprzone moce! 

Wiadomości