czwartek, 6 listopada 2014

Epilog

Z końcem wojny wróciły stare obowiązki. Jednym z nich było wrócenie na Ziemię, ale nikt nie kwapił się by tam wrócić. Było tak jak było. Mieszkanie na Prismie sprawiało im przyjemność i mieli możliwość odpoczynku. Na Ziemi byliby zbyt zabiegani, aby cieszyć się normalnym dniem.

-To wykluczone!-krzyknął oburzony Louis wstając z obrotowego fotela i uderzając rękami o długi nieco krzywy stół obrad. 
-Ziemia was potrzebuje-powiedział sucho jego ojciec. Był starcem o siwych włosach i odrobinę za długiej brodzie.
-A my potrzebujemy spokoju!-odrzekła Diana spoglądając na wszystkich zebranych. 
-To jak najbardziej nam się należy-tym razem głos zabrał Zayn-Trzy lata spędziliśmy na Ziemi latając za każdym stworzeniem, które jakimś cudem przedostało się tą planetę. Później przeszło pół roku w głodzie bez dachu nad głową walczyliśmy z Kytarczykami! Teraz najwyższy czas by pomyśleć o rodzinie, która ma żyć tutaj-postukał palcem w stół-Na Prismie, a nie na obcej planecie. Jeszcze każdy z nas miałby żyć w innym kraju. Ci, którzy są ze sobą najbliżej zostaliby jak zwykle wysłani na dwa najbardziej oddalone od siebie kontynenty. Zostajemy na Prismie! Chociażbyśmy mieli stracić pozycje w radzie nie odejdziemy. Niech zastąpią nas ci, którzy jeszcze za waszego panowania przegrali najłatwiejsze, ale i najważniejsze w historii Prismu wojny!
-Zgadzamy się-odpowiedzieli chórem i złapali się za ręce-I nie zmienimy zdania-dodali.
-Niech wam będzie-westchnął po chwili namysłu starzec-Ale jest jeden haczyk...
-Każda umowa ma haczyk, ojcze-zaśmiał się gorzko Louis-A więc?
-Kiedy wasze dzieci będą na tyle dojrzałe by móc stawić czoła normalsom zostaniecie zesłani na Ziemię-wstał od stołu i odsunął krzesło-Idziecie na to?
-Idziemy-odpowiedzieli każdy po każdym.
-A czy ja mogę wrócić na Ziemie?-z rogu pomieszczenia odezwała się Jesy,
-Nie-odpowiedział mężczyzna bez namysłu.
-Ale...
-Żadnego 'ale'! Pozostała dziesiątka zostaje, więc ty też.
-Tylko oni stąd pochodzą! Wychowali się, a moje miejsce jest na Ziemi! Mam tam rodzinę i przyjaciół, a tu oprócz nich nikogo!-podniosła głos i chwyciła swoją torebkę.
-Nie masz nic do gadania!
-Co mnie to obchodzi? Myślałam, że panuje tu wolność słowa-stanęła w progu.
-Jeśli teraz wyjdziesz już możesz nie wracać na Prism!
-Do zobaczenia na Ziemi-zatrzasnęła drzwi, a wszyscy spojrzeli na siebie,
-Cieszcie się! Dostaliście to czego najbardziej chcieliście! Zostajecie na kilkanaście lat na Prismie-burknął mężczyzna.




wtorek, 4 listopada 2014

#14

-Istoty wszelkie żywe tu zgromadzone mamy to!-krzyknął Janson wbiegając do schronu-Eleanor łap!-rzucił podłużnym okrągłym pudełkiem w stronę szatynki.
-Dajcie mi chwilę. Louis chodź ze mną-zarządziła opuszczając pomieszczenie.
Na dworze już dawno było ciemno. Las pokryty grubą warstwą śniegu wyglądał jak wyciągnięty prosto ze snu. Poustawiane gdzieniegdzie pochodnie oświetlające ścieżkę dodawały ego czegoś.
Para podeszła pod jedną z pochodni i położyła przy niej kartkę.
-Trochę długie-mruknęła sama do siebie.
-Mówiłaś coś?-zapytał wilkołak przyglądając się profilowi ukochanej.
-Nie nic-uśmiechnęła się lekko kreśląc ołówkiem kolejne słowa.
Usłyszała ciche warczenie.
-Louis?-odwróciła się w jego stronę-Przemiana...?-zawarczał. Bardziej niebezpiecznie niż kiedykolwiek indziej. Dziewczyna spojrzała w górę-Pełnia?! To już dziś?!-krzyknęła przerażona i rzuciła kartkę, która spłonęła w ogniu pochodni.
Wbiegła do schronu.
-Nie mamy czasu! Ostatnia pełnia tego roku wpada dziś! Czy ktoś w ogóle o tym pomyślał!?-warknęła ubierając płaszcz na swe chude ramiona.
-Jak?!-wykrzyknęła Diana-Przecież...przecież ona...nie to nie możliwe-pokręciła głową z niedowierzania. Spojrzała przez okno. Na przeciw niego stał Louis, Louis jako wilkołak-wyszczerzył w jej stronę kły, w przyjaznym dodającym otuchy geście-A jednak to prawda... Zayn zwołaj wszystkich mamy do pokonania długą drogę a do światu sześć godzin-puściła do niego oczko.
Umiała obliczać czas. Nauczył ją tego dziadek, który wielokrotnie walczył na wojnie. Nie miał dostępu do zegarka więc nauczył się czytać z gwiazd.


Szatyn rzucił kamieniem o zamarznięte jezioro. Wyglądało na twarde. Nie załamało się.
-Louis wierze w ciebie-uśmiechnął się chytrze popychając przyjaciela w stronę "lodowiska". Ten zawarczał z wyrzutem i postawił przednie łapy na lodzie. Zapiszczał.
-Zimne?-zapytała Jesy i dotknęła gołą ręką lodu-Razem będzie raźniej-uśmiechnęła się wchodząc na lód-No co się  tak patrzycie?
-To jezioro ma dwanaście metrów głębokości. Podobno nie umiesz pływać-skrzywiła się Diana. Jesy na chwilę zesztywniała. Adrenalina zaczęła pulsować w jej żyłach, co dodało jej odwagi.
-Do odważnych świat należy! Poszłam na wojnę to i jezioro przejdę-zaśmiała się nerwowo i pociągnęła za ucho Louisa, który ruszył za nią-Twarde jak kamień. Przejdziecie bez szwanku-poinformowała stojąc na drugiej stronie jeziora.
-My się nie musimy martwić-Niall i Liam rozłożyli swoje skrzydła przelatując na drugą stronę. Diana złapała Zayna za rękę. Łączyło ich coś więcej niż tylko przyjaźń, ale jeszcze nikomu o tym nie powiedzieli. To ich słodka tajemnica.


Wszyscy siedzieli schowani za krzakami zaraz obok azylu Kytaru.
-Louis ty wszystko psujesz-szepnęła Eleanor-Jesteś za wielki cały czas cię widać. Leżeć-zaśmiała się cicho.
-My z Zaynem. Liamem i Ruby idziemy odbić Klarę. Później ktoś z nią zostanie a reszta pójdzie po Luke'a-poinformowała Diana i wstała z ziemi.
Po cichu weszli do azylu. Żadnej straży, żywej duszy nie widać. Tak jakby Luke przygotowywał się na śmierć. Może tak było na prawdę? Okaże się.
-Tu chyba jest pokój dla służby-powiedziała szeptem Ruby otwierając drzwi. Dwie kobiety spały w swoich łóżkach. Diana zobaczyła Klarę i jej oczy znów się zaświeciły. Poczuła radość.
-Klara...-potrząsnęła swoją siostrą.
-Tak...? Diana?!-rozbudziła się nagle i aż podskoczyła. Wtuliła się w siostrę i zaczęła łkać.
-Klara... Spokojnie, jesteś bezpieczna. Jesteśmy we dwie. Na dole czeka Perrie i wygrana-przytuliła ją jeszcze mocniej.


-Ho, ho ho kogo ja tu widzę-w bramie azylu pojawił się Luke.
-Oślepłeś nagle?-powiedziała ze sarkazmem Ruby-No co braciszku? Już mnie nie pouczysz?
-Ruby coś ty do cholery zrobiła?!-warknął w jej stronę. Podszedł do Diany, niespodziewanie wyciągnął nóż i przyłożył go do jej szyi.
-Tknij ją tylko a zabiję!-syknął Malik i wystawił kły a Luke mocnej docisnął nóż do ciała dziewczyny.
-To boli-jęknęła zagryzając wargi.
-Widocznie to nie wy go zabijecie-uśmiechnęła się lekko Ruby i właśnie wtedy na plecy mężczyzny rzucił się Louis. Rozszarpał go.
-My...my wygraliśmy!-za krzaków wyskoczyła Perrie. Za nią cała reszta. Podbiegli do martwego i nastąpiła ta najlepsza chwila. Chwila tego szczęścia. Szczęścia na, które czekali pół roku.
Zayn bez zastanowienia namiętnie pocałował Dianę.
Harry wpił się w usta Perrie.
Liam pocałował Danielle.
Janson przytulił Ruby i Jesy.
A Eleanor musiała czekać do świtu kiedy to Louis znów zamienił się w istotę ludzką.

-Nie macie nam za co dziękować-na konferencji zabrała głos Diana-Jesteśmy zwykłymi mordercami, którzy zabijali bez zastanowienia.
-To co mówi Diana ma w sobie jakąś rację. Zabijaliśmy! Ale zabijaliśmy dla was. Żebyście mogli być wolni. Teraz już was nie zostawimy! Nie ześlą nas na Ziemię. Jesteśmy tu i nie spoczniemy dopóki nie będziecie do końca bezpieczni

wtorek, 14 października 2014

#13

-Wstajemy! Wstajemy! Szybko! Musimy się szykować!-dziewczyny chodziły po całym "domu" i budziły chłopaków.
-Co wy znowu wymyśliłyście?-jęknął Louis spoglądając na koce rozłożone na polanie.
-Odstresujemy się przed małym spacerkiem do azylu Kytaru!-zaklaskała w ręce Perrie i pociągnęła Harrego za rękę i usadowiła go na kocu. Diana zrobiła tak z Zaynem, Eleanor z Louisem, Danielle z Liamem, Jesy z Niallem.
-Tak w ogóle to ile stąd jest wasz azyl?-zwróciła się Jesy do Ruby i zmieniła pozycję.
-Wiesz gdzie są te przepaście gdzie zostałam przemieniona?-czerwonowłosa pokiwała twierdząco głową-To za tym bukowym lasem i kawałek dalej?-bardziej zapytała niż stwierdziła i spojrzała na Diane wraz z Zaynem.
-No raczej tak-potwierdził Zayn.
Coś zaszumiało w krzakach. Wszystkie głowy zwróciły się w tamtą stronę. Z zarośli wyszedł młody chłopak. Ubrany tak jak armia Prismu. Ciemne grube spodnie miały już kilka dziur. W "bluzie", która bardziej służyła za kurtkę także były liczne przetarcia. Z ramienia sączyła się krew.
-Janson? Co się stało?-podbiegła do niego Diana.
-Nie nic to tylko zadrapanie. Upadłem na jakiś nóż-wzruszył ramionami. Chłopak okazał się kuzynem Diany, Klary i Perrie-Ale nie o to chodzi...-podał dziewczynie arkusz papieru zawinięty w rulonik.
-Co to?
-Od Klary. Jak obserwowałem azyl Luke'a to dostałem tym w łeb-zaśmiał się masując czoło.
-Mamy problem... Cholerny problem!-krzyknęła zrozpaczona brunetka tym samym zwracając uwagę pozostałej dziesiątki.
-Din co jest?-podbiegł do niej Zayn i odebrał kartkę-Szlag!
-Powiecie wreszcie o co chodzi?!-warknęła Eleanor wstając z zimnej ziemi.
-Nie możemy tak po prostu zabić Luke'a... On jest nieśmiertelny-zagryzł wargę ze zdenerwowania Zayn.
-Do do cholery?!-wycedził przez zaciśnięte zęby Harry.
-To co słyszałeś-syknęła Diana-Ale czekajcie!-krzyknęła czytając dalej-By zabić Luke'a trzeba w ostatnią pełnie wystawić zaszyfrowane runy w stronę padającego światła. Tam ukaże się przepis na truciznę, która ma za zadanie zabić Crystala-wymamrotała pod nosem-Szlag ostatnia pełnia jest za miesiąc... Nie mamy tyle czasu. Klara nas potrzebuje.
-Przecież runy zawsze są po elficku!-krzyknęła radosna Eleanor.
-Ale to jest zaszyfrowane-szepnęła Ruby.
-Mój ojciec rozpracował swym czasem szyfry Kytaru. Między innymi dlatego wygraliśmy poprzednią wojnę-uśmiechnęła się cwaniacko.
-Ruby Janson-zwrócił się do nich Zayn-Musicie wykraść te runy. Eleanor rozszyfruje i Liam przygotuje tę miksturę.
-Tak jest-zaśmiali się-Najpierw Cię opatrzę i wyruszymy-złapała go pod rękę i zaprowadziła do "domu".
***
Drzwi do pokoju Malika uchyliły się a za drzwi wyłoniła się głowa Diany.
-Zayn? Śpisz?-szepnęła podchodząc do łóżka.
-Nie-uśmiechnął się odwracając twarzom do przyjaciółki. Przyjaciółki?
-O to dobrze-weszła mu do łóżka i otuliła kołdrą. 
-Co jest?-spojrzał na nią odgarniając niesforne kosmyki włosów błąkające się po twarzy dziewczyny. 
-Bo ja się znów boje Malik... A co jeśli on on nie umrze a za kare zabije Klare?-przymknęła oczy.
-Ej mała nie bój się-zganił ją lekko się uśmiechając-Będzie dobrze. Trzeba w to wierzyć-przytulił ją do siebie. 
-Zayn...-podciągnęła się na łokciach-A jeśli ciebie zabraknie?
-A co jeśli zabraknie ciebie?-odpowiedział pytaniem na pytanie. 
-Nie wiem Zen nie wiem...-westchnęła.
-Jeśli zabraknie ciebie to umrę z tobą... Umrę z wiedzą, że nigdy nie zdołałem zrobić tego-przyciągnął ją do siebie i wpił w malinowe usta. Dziewczyna zaczęła oddawać pocałunki. 

czwartek, 25 września 2014

#12

Cała czwórka odwróciła się na piętach i spojrzała w stronę Ruby. Rudowłosa zagryzła wargę i próbowała dobrze obrać słowa.
-No bo..... To trochę dziwne, ale Klara... Ona po prostu nigdy nie umarła!-krzyknęła wyrzucają to z siebie.
-Co?! O czym ty mówisz?!-z krzeseł wstali równo Niall i Perrie. To oni najbardziej przejęli się rzekomą śmiercią Klary.
-No o tym, że Klara żyje i ma się naprawdę dobrze... Ta "śmierć" to tylko był taki chwyt. Chcieliśmy was załamać i myśleliśmy, że wtedy od tak wygramy... No dobra ja tak myślałam-skrzywiła się lekko i znów się odezwała-Klara została zmuszona do służenia Luke'owi... Gdy odchodziłam była w naprawdę dobrym stanie. Teraz nie wiem co się z nią dzieje, ale wiem jedno-Luke lubi odreagowywać na sługach-zaczęła uciekać wzrokiem po wszystkich ścianach.
-Zaprowadź nas do niej!-rozkazała Diana.
-Ale mieliście zawiadomić wojska....
-Zrobi to Liam i Danielle reszta idzie z nami!
-Bierzcie broń i w drogę-zaśmiała się Ruby i założyła na siebie płaszcz.


Klara wykończona usiadła na krześle w pokoju, który dzieliła z gosposią Luke'a i westchnęła.
-Źle się czuje... Naprawdę źle...
-Co się dzieje....?-zapytała starsza pani.
-Kręci mi się w głowie... Ale to ze zmęczenia-wymusiła nikły uśmiech-Poradzi sobie pani czy mogę już iść spać?
-Muszę jeszcze wymyć podłogi w łazienkach, ale to już nie dużo pracy więc idź spać-uśmiechnęła się miło-Kolorowych snów i dobranoc-poprawiła kołdrę młodej dziewczynie i wyszła z sypialni.
 
Klara nie mogła zasnąć. Targana koszmarami i okropnym bólem głowy kolejny raz zmieniła pozycję. Jeszcze raz się przekręciła i wylądowała na ziemi z wielkim hukiem. Zerwała się z ziemi i spoglądnęła w stronę Lileanne. Obawiała się, że obudziła swoją starszą koleżankę, ale ona mruknęła i przekręciła się na drugi bok. Poprawiła swoje czarne spodnie i ruszyła w stronę drzwi. Musiała zażyć tabletki....
  W wąskim korytarzyku skręciła w lewo i otworzyła mosiężna drzwi. Przeszła przez salę koronacyjną i weszła do kuchni. Pod lodówkę podstawiła krzesło i wspięła się na nie. Otwierając szafkę z lekami zobaczyła jak coś zaiskrzyło w koncie kuchni. Przestraszona podskoczyła tym samym spadając z krzesła i uderzając całym ciałem o zimną posadzkę. Ogromny ból przeszył ją od stóp aż do samego czubka głowy. Nieraz radziła sobie z takimi przykrościami więc wstała z podłogi i podeszła do święcących obiektów. Kiedy zobaczyła co to jest wybuchła śmiechem. W kącie siedziały dwie wiewiórki z jakimś papirusem. Dziewczyna ostrożnie wzięła papier i zaczęła czytać.
"Klara! No więc jeśli to czytasz to żyjesz? Pewnie tak.
W twojej sprawie nie robiliśmy nic, gdyż wmówiono nam, że jesteś martwa... 
Ale jeśli wszystko dobrze pójdzie już jutro będziesz wolna. Ruby przeszła na naszą stronę i to wszystko zmieniło. Jutro nasze szeregi atakują ostatki wojsk. Jeśli im się uda to i my zaatakujemy, ale Luke'a. 
Wolność mamy w zasięgu rąk. 
Brakowało nam Cię
Diana, Perrie, Zayn, Niall i cała reszta!"
Smutną twarz dziewczyny nagle rozpromienił uśmiech. Wiewiórki jakby czekając na odpowiedź "wlepiły" swoje żółte oczka w Klarę. 
-Wracajcie do azylu dobrych. Przekażcie reszcie, że ze mną jest dobrze i nie mam im nic za złe. Powiedzcie im także, że wierzę w wygraną i czekam na nich-wzięła na ręce dwa rude stworzonka i wypuściła przez okno-Wierzę w was-uśmiechnęła się i im lekko pomachała.
  Wróciła do swojej sypialni i zaczęła budzić starszą kobietę.
-Proszę pani...-szepnęła kiedy Lileanne się obudziła. 
-Tak...?
-Dostałam list od siostry! Mają tu jutro zaatakować i nas odbić! Wygramy wojnę!-krzyknęła radośnie, ale nie tak głośno by obudzić Luke'a. Kobieta podniosła się z łóżka i mocna przytuliła Klarę. Dziewczyna czuła jakby łączyła ją mocna więź z niedawno poznaną kobietą. Widziała w niej podobieństwo do kogoś bardzo bliskiego. Wydawało jej się, że łączy je coś takiego jak więzy krwi.... 


Notka:
Witam was! <3 
Nie wierzę, że to już prawie koniec pierwszej części. Pamiętam ile trudziłam się przy pisaniu bohaterów a tu już prawie koniec. Nie pożegnamy się na zawsze bo oczywiście będzie część druga! Nie wiem czy wam o tym mówiłam ;)
No więc jak podoba wam się 12? 
xxx Nessej

piątek, 19 września 2014

#11

*Narrator*
-Przemień mnie-dobiegło do uszu władców dobrej magii.
-Czy ty wiesz co mówisz?-zapytał ze zdziwieniem Liam.
-Tak wiem... Chcę wam pomóc i wreszcie pokazać bratu, że coś potrafię...
-Wię...
-Nie! Ja po prostu chcę wam pomóc! Wiem jakie plany ma Luke i chce je wam przekazać tylko musicie mnie przemienić. Muszę mieć w sobie dobrą krew, bo jeśli nie będę jej mieć to mogę znów do niego wrócić. Urodziłam się zła i tylko wy to możecie zmienić!-wyrzuciła ręce w powietrze.
 Diana spojrzała w dół przepaści. Była zbyt głęboka i szeroka, by Ruby mogła ją przeskoczyć.
-Liam leć po nią-rozkazała Diana i wskazała ruchem głowy na rudą dziewczynę stojącą po drugiej stronie.
-Ale Diana...-zaczął Zayn, lecz dziewczyna mu przerwała
-Wojna wcześniej się skończy! Muszę ją przemienić a ty mi w tym pomożesz i żadnego "ale"!-uśmiechnęła się chytrze i stanęła obok Mulata. Payne rozłożył swoje gigantyczne skrzydła i wzbił się w powietrze.
♥ ♥ ♥
Brunetka wbiła się kłami w swój nadgarstek i przyłożyła go do ust Ruby.
-Pij-zarządziła. Ruby zrobiło się niedobrze, ale posłusznie połknęła czerwoną ciecz. Zawirowało jej w głowie i straciła przytomność.

Luke oparł się o okno i wpatrywał w góry. Zaczął padać śnieg. Nic nadzwyczajnego-za kilka minut pierwszy grudnia. Kolejne święta spędzone na wojnie... Takie życie.
  Intuicja podpowiadała mu, że coś niedobrego dzieje się z Ruby. Coś nie dobrego dla Kytaru. Nagle przez myśli przemknął mu cichutki głos Ruby "Koniec jest blisko, bardzo blisko"
-Ruby coś ty zrobiła?-szepnął przestraszony. Usiadł na łóżku i schował głowę w dłoniach. W myślach znów ten głos "Musisz walczyć, mnie już dla ciebie nie ma"

Ruby rozłożyła mapy na małym stoliku i wskazała palcem na południowy wschód.
-To właśnie tu zaatakują ostatki wojska Kytaru-zakreśliła krąg wokół gór skalistych-A tu-jej palec spoczął na lasach przy granicy-wartę przez następne dni trzymać mają ci najsłabsi... Tu nikt nie atakuje-zachichotała cicho.
-Sytuacja nam się nie uśmiecha-zaczął Louis-Nasze wojska mają pięćdziesiąt kilometrów do waszej warty...
-Ekhem....!-sztucznie zakaszlała młoda Crystal
-Przepraszam! Od warty Luke'a. A do wojsk w górach około stu... Nie dadzą przemieścić się tam w dzień.... Ale teraz musimy kogoś wysłać. Gdzie się bardziej opłaca?-zwrócił się do Nialla, ten do Liama, Liam do Zayna, a Zayn jak to Zayn do-Diany.
-Według mnie bardziej opłaca się wysłać wojska w góry... Więcej jest drogi, ale w tym patrolu przeważają wampiry i anioły, które mogę osiągać wielkie szybkości. Z szybkich obliczeń wychodzi na to, że dotarli by na miejsce w tym samym czasie co elfy i czarodzieje, którzy drogę mają krótszą.
-Na to wychodzi, że oba patrole można wysłać razem i na to samo wyjdzie...-wtrąciła się Eleanora a Danielle przytaknęła.
-Myślę, że to co powiedziały dziewczyny jest słuszne-pierwszy raz od dłuższego czasu odezwała się Perrie-A gdybyś my tak.... Nie to raczej się nie uda
-Mów Perrie-zachęcił ją Harry i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
-Gdyby już nasze wojska dotarły na miejsca gdzie mają być to my zaatakowalibyśmy azyl i Luke'a. Wtedy wygrana byłaby już w naszych rękach i moglibyśmy wrócić do domu-schowała twarz we swoich włosach.
-Perrie! To naprawdę dobry pomysł!-krzyknął radosny Malik.
-Mówisz tak, żeby mnie pocieszyć-skrzywiła się nastolatka.
-Wcale, że nie... Diana, Liam, Niall i Danielle zawiadamiamy wojska. Plan rusza już jutro!
-A właśnie coś mi się przypomniało!-krzyknęła za nimi Ruby-Tylko to może was trochę przerazić....

czwartek, 4 września 2014

#10

"Jedne z najlepszych decyzji podejmujemy w strachu"

*Ruby*

Usiadłam na polanie i schowałam twarz w dłoniach. Moje rude włosy były posklejane i tłuste. Nie myślałam, że wojna będzie, aż tak trudna. W bój wyruszyłam sama bez Luke'a. To on zawsze mi pomagał i pokazywał co jest gorsze a co lepsze. Jak radzić sobie z przeciwnikami i co robić, by nas nie odnaleziono. A teraz gdy siedzę sama nie wiem co robić... Paraliżuje mnie strach
   Nagle przed moimi oczami przeleciała strzała i utkwiła w drzewie za mną. Podciągając tyłek do góry "przeszłam" do zarośli. Będąc już w krzakach stanęłam na nogi i zaczęłam biec przed siebie.
Po chwili znów wybiegałam na pusty ląd. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś jest obok mnie. Przed sobą miałam rzekę, która wydawała się być głęboka. Nie umiałam pływać, ale z rozbiegu wskoczyłam do lodowatej wody. Dotknęłam palcami dna i wpadłam pod wodę. Nie mogłam się wynurzyć więc zanurkowałam i płynęłam pod wodą. Znów poczułam dno i wyskoczyłam z wody. Trzęsłam się. Sama nie wiem czy z zimna czy ze strachu, ale jedno było pewne-muszę uciekać.

*Diana*

-To był ten pieprzony rudzielec!-warknęłam oddając kolejny strzał. Znów nie celny-Nic mi się nie udaje! Tracę moc!-krzyknęłam płaczliwie i rzuciłam łukiem o ziemię-A teraz zabawię się w Luke'a i posiedzę sobie w azylu!-odbiegłam i szybkim ruchem otarłam łzy, To wojna! Nie ma czasu na łzy....
 Poczułam kogoś dłoń na moim nadgarstku.
-Puść mnie Zayn!-warknęłam chcąc wydostać się z uścisku-To boli...-powiedziałam już spokojniej a on rozluźnił uścisk-Nie mam już siły! Zaczyna się zima.... Brakuje prowiantu. Jesteśmy coraz dalej od azylu a Klara nie żyje.... Straciłam wiarę w wygraną.... Właśnie zabiłabym Ruby, ale jestem za słaba. Nie zasługuję na miano władcy.... Zawiodłam... Przepraszam. Nie mam siły wrócę jak ją odzyskam. Żegnam-przytuliłam go i odeszłam.
-Diana!
-Nie!

*Narrator*

Zayn stał osłupiały kiedy usłyszał krzyk Eleonor
-Gdzie ona jest?!
-Powiedziała, że musi na razie odjeść... Traci moc..... Kawałek niej odszedł wraz z Klarą. Musimy radzić sobie bez niej przez chwile. Znając życie posiedzi z dwa dni w azylu i wróci...-lekko się uśmiechnął i przerzucił łuk przez ramię i wrócił do innych przyjaciół, którzy zapytali o to samo co El.
-Tak myślisz?-spojrzała na niego wiele niższa Perrie.
-Ja to wiem-uśmiechnął się cwaniacko i poklepał ją po ramieniu-Czas się zbierać robi się zimno i zaraz zajdzie słońce i trudno będzie znaleźć schronienie...-odbił się od drzewa, o które się opierał i poszedł na północ.

*Następny dzień-Diana*

Pomagałam mojej starej nauczycielce oporządzić ogródek przy wejściu kiedy coś nakazało mi iść w stronę starych urwisk niedaleko jeziora.
-Ja muszę na chwile iść... Zaraz wrócę-ściągnęłam swoje rękawiczki i położyłam je na skrzynce z kwiatkami.
-Gdzie idziesz?
-Nad jezioro....
-Po co?
-Nie wiem coś mi każe tam iść....-wolnym krokiem udałam się w stronę jeziora, które leżało półtorej kilometra dalej. Coś kazało mi biec... Biegłam najszybciej jak umiałam i po około minucie byłam już na miejscu (jestem przecież wampirem). Stanęłam na jednej ze stron urwiska i rozglądnęłam się na około. Nikogo nie było....
-Kim jesteś i dlaczego mnie tu sprowadziłeś?!-warknęłam i oparłam się o drzewo. Zgrywałam twardą, ale bardzo się bałam.
-To ja....-po drugiej stronie dostrzegłam rudowłosą dziewczynę.
-Czego chcesz?!-zazgrzytałam zębami wbijając wzrok w Ruby.
-Ja poprostu....
-Mów!
-Przemień mnie!

środa, 13 sierpnia 2014

Zwiastun!

Dzięki Zwiastunowni Double Nik możecie podziwiać boski zwiastun na mojego bloga. Podoba się wam? Bo mi jak najbardziej ;)
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ufTtgzBLZgk
Na razie macie zalinkowane, bo nie mogę go ściągnąć :(

środa, 6 sierpnia 2014

#8



Władcy nie dostali ciała Klary. Pogrzeb musiał odbyć się bez tego.
Diana ubrana w nowe szaty siedziała na schodach azylu i przyglądała się palącemu Zaynowi.
-Wiesz co?-zagadnął nagle Mulat.
-Hm..?
-Ja nadal myślę, że to tylko zły sen i zaraz się z niego obudzę. Obudzę się i już będzie po wojnie i Klara będzie żyć.
-Też bym tak chciała-westchnęła-Tylko jakbym się obudziła to pewnie znów na Ziemi. A ja chcę zostać  na Prismie w Londynie, albo w Slogh. Nie chcę wracać na Ziemię. Wizja tego, że znów musiałabym was zostawić przyprawia mnie o mdłości.
-Diana uwierz, że mnie też-przeczesał swoje idealnie ułożone włosy-Nienawidzę Ziemi tak samo jak Perrie. A ty?-wreszcie odważył się na nią spojrzeć. Diana przymknęła powieki.
-Sama nie wiem. Dawniej kiedy Klara mnie pocieszała to lubiłam być wysyłana tam, ale teraz nie wyobrażam sobie powrotu tam. Pewnie mam takie samo zdanie jak ty i Perrie-odwróciła wzrok i zaczęła poprawiać swój płaszcz. Zayn usiadł obok niej i lekko przytulił dodają jej tym samym otuchy.
* * *
Diana kolejny raz westchnęła. Zaraz miała wygłosić przemowę, ale jak na razie nie nadawała się do tego. Chyba brakowało jej już łez. Napadła  ją kolejna fala szlochu. Ścisnęłam mocniej dłoń Perrie i razem wyszły z ławki. Stanęły na "mównicy" (ja tak na to mówię <Nessej>) i westchnęły ocierając oczy.
-Na początek chcemy powiedzieć, że trudno nam o tym mówić-zaczęła Perrie, przeczesując palcami swoje różowe włosy. 
-To była nasza siostra i nie możemy pogodzić się z tym, że to już koniec....-Diana przytknęła rękę do nosa i lekko nim pociągnęła. 
-Jesteśmy złe na siebie, że nie dopilnowałyśmy jej bezpieczeństwa. Ona powinna jeszcze żyć. A jeśli Bóg istnieje to nie jest sprawiedliwy-Perrie znów popłynęły łzy.
-Przepraszamy, ale nie damy rady dalej mówić-Diana schowała twarz w kapturze i wróciła na swoje miejsce. Zayn objął ją ramieniem i sam poszedł wygłosić przemowę. 
* * *
Kolejne tygodnie mijały w przewrotnym tempie. Przynosiły dużo strat, ale dla Kytaru. 
-To już za dużo! W ciągu czterech miesięcy zabili nam 600 wojowników! A my tylko 300..... 
-Ta i znów wszystkiemu winna będzie Ruby!-warknęła ruda dziewczyna i potrząsnęła bratem.
-Ruby, to jest prawdą.... To ty wydarłaś wojsko o rok za wcześnie i widzisz straty!-normalna rozmowa zaczęła się przeradzać w kłotnie.
-Ale dlaczego wszystko wiedzący, starszy brat mnie nie zatrzymał? No dlaczego? Bo też tempo wierzyłeś w sukces! A teraz? Teraz wszystko zwalasz na mnie! Luke ty nie jesteś pępkiem świata! Ja też istnieje. A to, że ty"wszystko wiesz" to gówno prawda! To nie tylko przeze mnie przegrywamy! Jeśli nie chciałbyś sprowadzać tu tej zasranej Klary to byłoby inaczej! Przez ciebie Prism się wściekł i zabija każdego napotkanego na drodze wojownika! Tego chciałeś? Bo mi się zdaje, że nie....-walnęła w twarz swojego brata. Była na niego wściekła. 
-Przestań mi prawić kazania! Jak jestes taka mądra to proszę. Idź walcz jak władcy Prismu. Oni przynajmniej chronią swoich ludzi, a nie tak jak my siedzą ciągle w azylu!
-A wiesz, że to zrobię?-zaśmiała się gorzko chwytając pokrowiec ze strzałami i łuk-Adios! 
* * *
-Naprawdę tak myślisz?-zdziwiony Niall spojrzał na Eleanor, która od pogrzebu robiła za jego psychologa.
-Ja tak nie myślę ja to wiem-poczochrała jego blond włosy.
-Niby, że ona też mnie kochała?
-Niall, to można było wyczuć na kilometr!-uśmiechnęła się pocieszająco.
-Szkoda, że za późno się o tym dowiedziałem...
-Ale jeśli drugie życie istnieje, to wy wciąż macie szanse.
Niall wstał z ziemi i pomógł wstać El.
-Dzięki za pożyczenie dziewczyny-zwrócił się do Louisa, który jadł owoce zerwane w lesie. Niebieskooki opowiedział krótkie "Nie ma za co" i uśmiechnął się do przyjaciela. Blondyn wziął swoje sprzęty i wyszedł z budynku, w którym się zatrzymali. 
-Klara! Ja zemszczę się za to co oni zrobili tobie!-krzyknął w niebo i upadł na kolana. Tak chciał by dziewczyna była obok niego. Drobna brunetka, ktora znaczyła dla niego naprawdę dużo.
-Do zobaczenie w lepszym życiu-wyszeptał i wszedł w głąb lasu.
♥♥♥
I jak podoba się rozdział 8? Tak przepraszam, że "zabiłam" naszą kochaną Klarę, ale takie życie xD Jeszcze zobaczycie co ja knuje xD Zajrzyjcie do bohaterów. Dodam Ruby i Luka :*

piątek, 25 lipca 2014

#7

"Życie jest zbyt drogie, by z niego kpić"

Ich plan wydawał się idealny. Już dziś o północy mieli mieć Klarę przy sobie. Wierzyli, że wszystko wyjdzie po ich myśli. Oby się udało....
  Kolejny strzał został oddany w stronę przeciwnika, który upadł na ziemię. Obok niego zrobiła się kałuża krwi, a Diana i Louis ze satysfakcją przybili sobie piątkę i pobiegli dalej. Jeszcze wczoraj zabili by każdego, aby odzyskać Klarę. Teraz już wiedzieli, że to nie potrzebne. Ich plan był wspaniały. Miał być wspaniały....
 
    Trzy ciemne istoty wychyliły się za muru azylu ciemności. Mieli w dupie to, że łamią zasady. Wreszcie to wojna tu nic(poza życiem) się nie liczy... Ich oczy powiększyły się do wielkości piłeczek ping-pongowych, gdy zobaczyli dwóch strażników, którzy stanęli obok nich Zayn z Liamem zatkali usta Dianie. Drugimi rękoma rzucili noże, które wbiły się w plecy nieprzyjaciela. Droga znów była wolna. Wstali na nogi i przebiegli do otwartej bramy. Wszędzie było ciemno co nie sprzyjało Dianie i Zaynowi, gdyż ich oczy świeciły się. Musieli naprawdę szybko biec, by nikt ich nie zobaczył. Wszystko widzące oczy wampirów między tysiącami drzwi znaleźli te właściwe. Chwilę nasłuchiwali czy ktoś poza Kamińską tam jest, ale nikogo nie usłyszeli więc uchylili drzwi. Co tam zastali przeraziło ich, jednak najbardziej Dianę....

  Niall obgryzał paznokcie ze zdenerwowania i zagryzał policzki od środka. Tak bardzo chciał by Klara już tu była.
   Harry tulił do siebie płaczącą Perrie. Cholernie bała się o siostrę. O Klarę i o Dianę. Bała się, że zostanie sama.
  Eleanor leżała na kolanach Louisa, który pieścił ją po policzku. Tym samym zmywał z twarzy jej łzy.  Tak okropnie się bali. Bali się o ich wszystkich.
  Jesy nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Chodziła po całym azylu, aż wylądowała w wielkim pokoju. Całe ściany były w zdjęciach. Jedno przykuło jej uwagę. Zdjęcie małego Zayna, który całuje w policzek Dianę. Było naprawdę słodkie, ale napis pod spodem był dziwny i mało zrozumiały. Brzmiał tak "Za kilkanaście lat ich serca zabiją mocniej podczas małego całusa". Pomyślała, że tylko tak ktoś to podpisał. Jednak każde zdjęcie miało swój podpis, który był przepowiednią. Nikt nie wiedział o tym pokoju. Jesy była tu pierwsza od wieków.
  Chciała tu pobyć trochę dłużej, ale z góry usłyszała przeraźliwy krzyk "Nieeeeeeee!". Jej oczy automatycznie się zaszkliły.
*Chwilę wcześniej*

    -Nie tylko nie to! Klara ty musisz żyć!-Diana zerwała kartkę z ściany. Jeszcze raz przeczytała jej zawartość i wpadła w ramiona Zayna. Liam przymknął powieki i opadł na kolana. Wszytko się wali. Wali się po cegiełce, aż wszystko padnie. Napis na kartce głosił "Spóźniliście się... Kochający Crystalowie xxx".
  W całym pokoju była krew. Według całej trójki Klara musiała przeżywać męczarnie.

*Po powrocie Diany, Zayna i Liama*
 Każdy płakał. No może bez Zayna. Ta... Przecież on nie płacze. Chociaż każdemu prawi kazania, że łez nie powinno się wstydzić to on sam wstydzi się ich najbardziej.... Nawet śmierć przyjaciółki go nie przełamała.

poniedziałek, 14 lipca 2014

#6

 "Młodsza siostra to udręka prosto od niebios, lecz gdy ją tracisz pytasz Boga:
"Dlaczego?! Dlaczego ona nie ja?"

-Klara! Klara! Jesteś tu?! Cholera jasna Klara! Karaś! Klara, Karaś, Klarusia, Klareczka!-zawsze to
pomagało i siostra się odzywała, lecz tym razem Diana nie otrzymała żadnej odpowiedzi-Kurde no! Nie chowaj się! Za chwilę idziemy do boju a broni nam nie dałaś!-warknęła, ale znów odpowiedziała jej głucha cisza. Tym razem czarnowłosa bardzo się zaniepokoiła. Wybiegła przed budynek, w którym spędzili noc i zaczęła biegać po lesie szukając najmniejszego śladu siostry. Cholernie się o nią bała. Przebiegła cały las i wróciła do miejsca zbiórki-Dalej jej nie ma?
-Nie....-szepnęła Perrie i znacząco pociągła nosem.
-A co jeśli to Crystalowie ją porwali?-wypaliła nagle. Zayn zgromił ją wzrokiem.
-Weź przestań tak mówić-dostała w tył głowy, dość mocno. Wreszcie do wampir.
-Kurde! Panuj nad tymi łapami!
-Przepraszam....
-Żyć, żyje na pewno, bo nikt z azylu nas o śmierci nie powiadomił-pocieszający głos Harrego dobiegł za pleców Perrie.
-Przynajmniej jedno jest pewne-szepnęła zrezygnowana Diana i wtuliła się w tors swojego najlepszego przyjaciela.

Klara niespokojnie kręciła się na krześle. Warczała coś do siebie pod nosem i "zabijała" wzrokiem brata Ruby.
-Co się gapisz?!
-Wiesz mam nadzieję, że Cię tym zabiję-powiedziała sarkastycznie.
-Jesteś głupia....
-Ale trochę mądrzejsza od was....
-Po czym to wnioskujesz?
-Przynajmniej nie wierze, że cała Wielka Jedenastka tu przyjdzie i jakimś sposobem przywiążecie ją do krzesła do końca wojny!
-Zamknij ten parszywy ryj!-jego dłoń zatrzymała się zbyt blisko jej policzka. Jednak oczy dziewczyny umieją zdziałać cuda...

Niall chodził smutno po lesie za swoimi przyjaciółmi. Bał się o Klarę i to bardzo. Kolejny raz potknął się o konar wystający z ziemi i upadł.
-Horan, do jasnej anieli chodzisz jak pokraka-jęknął Liam pomagając przyjacielowi wstać z ziemi.
-Z głową w chmurach nie jest łatwo chodzić-Danielle puściła oczko do smutnego Nialla. Każdy dobrze wiedział, że blondyn od małolata zakochany jest w Klarze. Ona podobno też, ale dobrze to ukrywała, aż za dobrze, ale może kiedyś.  Tego nie wiemy...
-Ma ktoś może sprawny nóż? Mi to do trzymania odpadło....-jęknęła Eleanor.
-Trzonek... I masz-zganił ją kuzyn Zayn.
W głowie Diany kłębiło się od złych myśli. Jej rozum zatruwały myśli o porwaniu siostry. Pesymistyczna wyobraźnia snuła scenariusze o jej śmierci.
"Diana! Klara żyje ja to wiem!" usłyszała myśli Zayna.
"Też to wiem... Przynajmniej myślę, że żyje...."
♥♥♥
Dobra! Już możecie mnie linczować! Za tą porażającą długość i świetność rozdziału.... 
Myślę, że jednak wam się spodobał ;) 
Nessej (za chwilę zmienię nazwę) xoxo

środa, 9 lipca 2014

Liebster Adward

Hio! Serdecznie dziękuję za nominację http://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/ :)

Pytania, które dostałam:
1. Jak masz na imię?
-Julia...ugh Jula 
2. Ulubiony film 
-One Direction This Is Us <3 Dary Anioła:Miasto Kości
3.Czytasz książki?,jeżeli tak,to jaka jest twoja ulubiona.
 -Nie czytam książek xD Wyjątkiem są te o moich idolach więc ulubioną będzie 1D Tacy właśnie są
4. Co zainspirowało cię do pisania bloga?
-Tak naprawdę to chyba czegoś takiego nie ma.... Po prostu dziewczyny w klasie zaczęły coś pisać, więc i ja... A później wyszła ta historia
5. Dlaczego wybrałaś właśnie tą tematykę?(bloga)
-Jestem miłośniczką filmów i opowiadań fantasty <3
6. Skąd bierzesz pomysły na nowe rozdziały?
-Zazwyczaj z tego co zobaczę i przeczytam... Nie! Nie jestem żadnym plagiatem... Co to to nie :D Czytając jakiś pomysł wpada mi do głowy, a później zupełnie go zmieniam :D
7. Ile masz lat?
-To niech pozostanie tajemnicą xD
8.Od kiedy piszesz?
Od roku
9. Twoje hobby?
Jest ich kilka... M.in. Moda/Muzyka/Fotografia/Pisanie/Rysunek/Medycyna
10.Daj swoje zdjęcie :33
Monitory popękały xD Ach te moje rożowe końcówki :)



Nominuję (nie 11 niestety)
1. http://truth-of-dare-luke.blogspot.com/
2. i-have-changed-life.blogspot.com
3.http://forbidden-love-baby.blogspot.com/
4. http://i-still-lovve-you.blogspot.com/ 
5. http://myloveonedirectionopowiadanie.blogspot.com/

Moje pytania:
1.Ile masz lat?
2. Jak masz na imię?
3. Do jakich fandomów należysz?
4. Dlaczego piszesz?
5. Dlaczego akurat ta historia?
6. Co myślisz o osobach homo i bi?
7. Kolor oczu?
8. Lubisz książki?
9. Masz rodzeństwo?
10. Posiadasz jakieś zwierze?
11. Ulubiony film?

Libster Adward cz.2 
Odpowiedzi:
1. Co pociągnęło cię do pisania?
Zaczęłam czytać ff, różne opowiadania i też jakoś "zachciało" mi się pisać.
2. Masz ulubioną książkę? Jak tak to jaką?
Szeptem i teraz też After no bo to też już książka :)
3. Ile czasu zajmuje ci się przygotowanie rano?
Jakieś 20/30 min. A jeśli zaśpię to maks 5 min xD
4. Wymień imiona swoich najlepszych przyjaciół!
Natalia taka w realu <3 Ty Dreamer i Kasia w internecie :3
5. Jak spędzasz większość swojego czasu?
Twitter, Tumblr i Natala 
6. Ulubiony film?
Z takich smutnych to Zostań jeśli kochasz, a z bardziej "śmiesznych" Djano :3
7. Oglądasz seriale? Jak tak to jakie?
Faking It, Dawno dawno temu, Pamiętniki Wampirów, Słodkie Kłamstewka :3
8. Ile masz wzrostu? Przepraszam jeśli dla kogoś wzrost to kompleks! xd
Jakiś 1,55m 
9. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Taaaak! <3
10. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Coś związanego z medycyną lub modą :3 Chirurg/stylistka
11. Czyj koncert chcesz zobaczyć?
One Direction. Selena Gomez, Little Mix,

Niestety nie nominuję nikogo nie czytam tyle tego :( 

sobota, 28 czerwca 2014

#5

Od kłótni minęły trzy dni, ale i tak nikt nie mógł dobrze się dogadać. Ginęło coraz więcej ludzi. Oni sami jakby się poddali. Wojsko myślało już o bliskiej klęsce. Strona przeciwna już pocierała ręce ze zwycięstwa.
Jednak niektórzy wciąż wierzyli w sukces. Może to i słusznie? Znając życie tak... Wojska Prismu były o wiele silniejsze i większe. Samo to, że potężnych władców było jedenaście a nie jak w przypadku Kytar*dwóch. Jak widać Prism był o wiele silniejszy niż Kytar.
-Przestańcie proszę-szepnęła Diana rozdzielając Zayna i Harrego, którzy skakali sobie do gardeł. Czy to normalne, że dawni najlepsi przyjaciele stali się wrogami przez jedną głupią kłótnię? Niedorzeczne....-Byliście najlepszymi przyjaciółmi a nagle coś wam zaczyna odwalać!-ni stąd ni zowąd podniosła głos.-Pierwsze tyczy się Ciebie Harry-podeszła do niego i popatrzyła wrogo w jego zielone tęczówki-Czy nie wystarcza Ci to, że codziennie rządzisz całym Prismem?-chłopak powiedział ciche "Wystarcza" a ciemnowłosa kontynuowała-Więc pozwól, że to my z Zaynem będziemy rządzić wami i wojskiem okej?!-jej ostry ton wprowadził w osłupienie dwóch mężczyzn. Lokowaty pokiwał głową a Diana podeszła do Zayna-A ty do cholery dlaczego się z nim kłócisz?! Jesteś starszy i powinieneś być mądrzejszy!-walnęła go w głowę-Jesteś władcą! Hybrydą! Walczysz ze mną za wszystkich naszych podwładnych a kłócisz się z tym młodszym gnojkiem?!-Harry wiedział, że Diana mówi to w nerwach, więc nie zwrócił na to większej uwagi. Jedyne co teraz było dla niego ważne to, to że nigdy nie widział tak zdenerwowanej Diany. W jej oczach płonęła nienawiść. Dosłownie... Oczy przybrały kolor czerwono pomarańczowy. Jak płomień....-Dotarło?!-zapytała stojąc przy drzwiach. Oboje przytaknęli ruchem głowy a Diana przez czary złączyła ich dłonie a następnie zamknęła ich w szczelnym "miśku".

Mijał dzień za dniem. Sytuacja normowała się a Kytar dostawał szału.
-A było tak blisko!-Crystal wyżywała się na małej wiewiórce znalezionej w lesie.
-Zostaw to biedne zwierze, ono nie jest winne tego, że zbyt wcześnie ruszyliśmy do boju....-jak zwykle jej brat zakpił z jej zachowania.
-Gówno wiesz!-warknęła i położyła wiewiórkę na swoim ramieniu.
-Na pewno wiem więcej niż ty!
-Eh... Z tobą to jak z dzieckiem-szepnęła sama do siebie. Na szczęście jej brat tego nie usłyszał.
-Teraz to my się pokłócimy i będziemy jeszcze bliżej klęski....
-Co prawda to prawda-pogładziła po pyszczku małą rudą wiewióreczkę-Patrz oswoiłam ją! Wreszcie nauczyłam się!-tak oto Crystal odnalazła swoją nową moc. Oswajanie zwierząt.

Klara do pokrowca włożyła nowe strzały i naostrzyła noże. Wszystko założyła na siebie tam gdzie ma być. Zabrała jeszcze ze sobą prowiant i wybiegła z azylu, czym prędzej idąc w stronę miejsca schadzek rady podczas wojny. Biegła między drzewami zwinnie niczym zwierze. Cała droga minęła dobrze i nie było większych komplikacji, lecz gdy na horyzoncie pojawiła się wyspa Kalusa nagle coś silnego złapało ją za ramię i straciła przytomność.

-Gdzie Klara?-zapytała zaniepokojona Perrie.
-Nie wiem powinna już dawno tu być....-odpowiedział jej Harry lekko ją do siebie tuląc-Ilu dziś zabiłaś?-uśmiechnął się cwaniacko.
-Dwóch wilkołaków i jednego anioła a ty?
-Piątkę wampirów, ale jakiś niedorajd,....
-Takich jak ty?

Klara zamrugała kilkakrotnie oczami, by ujrzeć chytry uśmiech Crystal.
-Cholera jasna!-warknęła i chciała się podnieść, ale nie miała siły. Była taka zmęczona-Wypuść mnie!-w jej oczach pojawiła się wrogość.
-To nie jest takie łatwe kochana....
-Niby dlaczego?
-Czekam, aż przylezie tu jakiś twój kochaś albo siostrzyczka i będziemy mogli pojmać następną i tak w kółko, aż wojsko odejdzie bo ich władców nie będzie-zakpiła, ale sama nie wiedziała czy coś z tego wyjdzie...
-Jesteś zbyt głupia, by uznać, że to nie wyjdzie co nie?
-Wal się!-warknęła i zatrzasnęła drzwi. W pokoju zapanowała ciemność a głowa Klary bezwładnie opadła na białe poduszki lekko ubrudzone krwią. Było cicho, a ciszę przerywało jedynie głośnie oddychanie Klar...


*Kytar-drugi magiczny świat. Tym razem zamieszkane przez istoty ciemności

piątek, 20 czerwca 2014

#4

Czy choćby naj­mniej­sze osiągnięcie war­te jest ra­dości,  
jeżeli je­go zdo­byciu nie to­warzyszyły ból i łzy?  

 Przeszywający ból rozniósł się po całym ciele czarnowłosej. Upadła na ziemię i nie mogła się podnieść. Wykrzyknęła coś niezrozumiałego dla przeciwników i czekała na pomoc. Spojrzała na rękę i przeraziła się. Miała w ramieniu zatrutą strzałę. 
  Mijały minuty, ale nikt nie przychodził. Diana myślała, że ból zaraz ją wykończy, lecz nagle drzwi od budki otworzyły się, a w nich stanął jej wybawiciel-Zayn. 
-Kto Ci to zrobił?!-krzyknął przerażony podnosząc przyjaciółkę z ziemi. 
-Nie wiem-powiedziała niemal niesłyszalnie-Ale proszę pomóż mi-jej słaby głos zadawał się być coraz cichszy. Chłopak rozpędził się i jak strzała przebiegł przez las a później do azylu. Na bramie wystukał kod i wpadł do środka. 
-Lekarza!!!!!!!!-położył ją na łóżku w jej starym tymczasowym pokoju. Była taka blada i pozbawiona życia. Leżała nieprzytomna i czekała na pomoc. 
  
   Klara wraz z Perrie nieświadome tego co dzieje się w azylu chodziły po lesie szukając jakiegoś schronienia. Nagle przed nimi stanął anioł ciemności. Klara chciała wbić mu nóż w serce, ale on zrobił doskonały unik i złapał Perrie, wzbijając się w powietrze. Brunetka złożyła ręce i wykrzyknęła zaklęcie, które nauczyła ją Diana. Anioł upadł na ziemię i puścił Edwards, która usiadła na nim i z pokrowca wyciągnęła nóż.
-Mamusia nie nauczyła manier-zaśmiała się gorzko i wbiła mu nóż w pierś-Do zobaczenia w piekle-szepnęła i wstała z martwego już przeciwnika. Przybiła piątkę ze starszą siostrą, która pochwaliła Perrie.
-Dobra robota, ale dostałam wiadomość, że Diana leży w azylu w ciężkim stanie-powiedziała lekko przerażona-Łap się-wystawiła rękę w stronę siostry. Gdy poczuła jej dłoń na swojej biegiem ruszyła w stronę azylu.

   Dziewczyna leniwie otwarła oczy. Przez niezasłonięte zasłony wdarło się letnie słońce. Spojrzała na parapet. Siedział na nim Zayn. Diana lekko się podniosła, ale Malik odezwał się opiekuńczo
-Masz leżeć-usiadł obok niej.
-Dlaczego?-przymrużyła oczy i opadła na poduszki-Ta strzała-spojrzała na zabandażowaną rękę.
   
    Pierwszy tydzień walki był już za nimi. Z drużyny dobra zginęły 4 osoby a z przeciwnej 10.  Diana wyzdrowiała i znów mogła walczyć. Wszyscy postanowili, że będą walczyć razem. Mieli przygotowany plan, ale druga strona nie była im dłużna.
   -Wykończymy Dianę i Zayna i wtedy wszystko upadnie!-warknęła córka zabitego władcy. Wstała z wielkiego drewnianego krzesła i zaczęła przechadzać się po ciemnym pomieszczeniu, oświetlonym jedynie świecami.
-Ale półtorej tysiąca wojowników nie odejdzie od tak!-syknął jej brat. 
-Jak oni zabili naszego ojca to nasze wojska upadły tak?!
-No tak...
-To do cholery, jak zabijemy te dwie przemądrzałe hybrydki to reszta upadnie....
-Nie zapominaj, że za tymi dwoma przemądrzałymi hybrydkami stoi jeszcze dziewięć innych trochę mniej mocnych istot, które wykończą nas!-wykrzyknął młody chłopak potrząsając blondynką.
-Nie pomyślałam o tym-jęknęła odpychając od siebie brata.
-Ty nigdy nie myślisz!

    -Tak czy nie?! Przez wasze nic nie warte pomysły Prism umiera!-wkurzony do granic możliwości Zayn walnął pięścią o ścianę-No do cholery tak czy nie?!-warknął spoglądając na wszystkich zgromadzonych.
-Przestańcie nami rządzić!-spod drzwi wstał Harry. 
-Nie zapominaj, że oni są naszymi władcami!-pociągnęła swoją stronę Harrego Perrie. 
-Gówno mnie to obchodzi-chciał wyjść, ale Diana zatrzymała go czarami. 
-Siedź na tym swoim wytatuowanym tyłku i przestań drzeć ryja!-pchnęła go na ziemię.
-Możecie przestać się kłócić?!-z ziemi wstała podenerwowana Jesy-W pewnym sensie zgadzam się z Malikiem! Lecz to nie przez te wasze pomysły tylko kłótnie! Mieliśmy walczyć wspólnie i pokonać tych zadufanych w sobie władców ciemności, ale nie, bo do jasnej anieli nic wam nie pasuje! Drzecie koty od rana! Wspólnymi siłami wymyślmy jakiś plan, a nie każdy co innego!-nabuzowana siadła na wcześniejszym miejscu, a reszta spojrzała na nią  zdziwionym wzrokiem-Mówię co myśl-wzruszyła ramionami i wypuściła powietrze ze świstem.
♥♥♥

Dodaje! Hahahah..... Wiecie postanowiłam coś :) Będę dodawać co dwa tygodnie... Wiecie tu pojawi się w jeden tydzień a w następny na drugim blogu ;) Tak na przemian. Myślę, że damy radę :) A co do rozdziału to jest jak na mnie krótki i z lekka naciągany :( Ale musiałam go dodać :) Może akurat wam się spodoba... Do za dwa tygodnie ;)

sobota, 7 czerwca 2014

#3

Życzę ci od­wa­gi, jaką ma słońce, które codzien­nie
 od no­wa wschodzi nad wszelką nędzą świata.


W lesie zapanował mrok. Diana, Jesy i Zayn błądzili szukając kryjówki. Jesy szła i cały czas myślała o Perrie, gdyż bardzo się o nią bała. Przez ten jeden dzień bardzo się do siebie zbliżyły. Nie tylko one, ponieważ Leigh i Jade również polubiły młodszą siostrę Diany.
-Mam dość!-jęknęła Kamińska usiadając na pobliskim pieńku. Dłońmi ugładziła swoją szatę a późnej schowała w nich dłonie. Cała trójka siedziała w kółku zawzięcie myśląc. Nagle z wielkiego kamienia zerwał się Zayn.
-Wiem!-wykrzyknął ciesząc się jak małe dziecko-Wyspa Klausa tu gdzieś niedaleko jest!
-Ale po tylu latach na pewno ją już zmyło-Diana wrogo nastawiona do świata próbowała zmyć wszelkie nadzieje Zayna. Sama też tak samo myślała. Jednak nie udało jej się.
-Bredzisz!-zaśmiał się i pociągnął obie dziewczyny przed siebie. Po chwili stanęli przed stromym urwiskiem obrośniętym drzewami i ostrymi lianami co rusz przecinające nogi. Rzeczywiście kilka metrów od brzegu stoku była mała wysepka, ale dość duża by zmieścił się na niej drewniany nieco już popsuty domek. Wyspa wyglądała na całkiem opuszczoną, ale w każdym calu piękną. Wielkie i mocarne dęby przykuwały uwagę swoim majestatem. W trawie, która sięgała prawie szyi można było dostrzec jaskrawo czerwone dzikie róże. Mroku dodawało ciemne jezioro usiane wodnymi roślinami.
  Diana wraz z Zaynem zręcznie zeskoczyli ze zbocza, ale z Jesy było gorzej.
-Moja noga!-krzyknęła zahaczając nogą o urwaną gałąź.
-Idź po nią a ja obczaję teren-rozkazała Diana i wskoczyła do jeziora. Wdrapała się na brzeg i zaczęła przechadzać się między drzewami. Usłyszała szmery więc instynktownie chwyciła za łuk i strzały. Chciała już wystrzelić, gdy za krzaków wyszedł Harry z Perrie.
-Gdzie Jesy?-zapytała od razu Pezz rozglądając się na boki.
-Jestem tu-uśmiechnęła się lekko kuśtykając.
-Co się stało?
-Zahaczyłam o gałąź-zaśmiała się.
-Nocujecie z nami?-zapytał Zayn kierując się w stronę opuszczonego domu a Perrie i Jesy przeszły ciarki. Diana już kilka razy tu spała więc się nie bała.
-Nie mówcie, że wymiękacie-wyśmiał ich Harry i poszedł za Malikiem
-A kto tak powiedział?-uniosła jedną brew Nelson i wbiegła do środka.

Nad ranem całą piątkę obudził charakterystyczny huk, zwiastujący, że ktoś został zabity. Prawdopodobnie z drużyny przeciwnej.
-Zostaniemy tu jeszcze chwile-powiedziała Diana ściągając swoją szatę. Teraz miała wygodniejszy strój składający się z czarnych wytrzymałych spodni i czarnej lekkiej kurtki. Powoli zaczęło wschodzić słońce. Na dworze panowała jeszcze lekka mgła.
-Głodna jestem!-jęknęła Edwards spoglądając przez rozbite okno.
-Idę po owoce!-krzyknął Hazz i razem z Zaynem opuścili dom.

Klara wraz z Diną wystawiły głowy za muru i nałożyły strzały na łuki. Gdy jeden z wojowników się zbliżał oddały precyzyjny strzał i go powaliły. Teraz mieli się rozdzielić i przez cały tydzień walczyć na swoją rękę. Diana wbiegła na plażę i dostrzegła malutką budkę. Znalazła w niej chwilowe schronienie. Nagle poczuła w ręce ogromny ból a okolice wypełnił jej krzyk.
♥♥♥
Jezu przepraszam, że w tamtym tygodniu nie dodałam rozdziału, ale wiecie w następny poniedziałek jest już wystawienie ocen i trzeba się sprężyć. Teraz gdy znajdę już więcej czasu będę dodawała tu i na drugim blogu rozdziały systematycznie.
PS. Jeśli już tu jesteś to zostaw komentarz
PS2. Zajrzyj do bohaterów.

wtorek, 27 maja 2014

#2

Nieza­leżnie od te­go, którą drogę wy­bie­rzesz - doj­dziesz do ce­lu.
 Mu­sisz tyl­ko do­konać wy­boru czy chcesz iść przez życie z nudną łat­wością, czy może w ciągu niebez­pie­cznych, lecz po­rywających przygód.  
Narracja trzecioosobowa 

Wszyscy podzielili się w dwu osobowe grupy i wyruszyli na poszukiwania. Dostali od swoich dziadków sensowniejsze instrukcje, więc już wiedzieli od czego zacząć. Diana jak zwykle skazana była na swojego serdecznego przyjaciela Zayna. Do szukania przypadły im Niemcy a dokładniej Berlin. Nie zbyt przepadali za tym miastem, ale jak ujęła to Diana "Mus to mus i co zrobisz?"
   Wylądowali na ziemi. Nie byli zbytnio zadowoleni, że muszą znów tu przebywać, ale jeśli miało im to pomóc... Kamińska wyszła na słońce i odskoczyła w cień.
-Juzus, gdzie mój pierścień?!-obszukała każdą możliwą kieszeń i pomału wpadała w atak paniki.Od dziecka miała z tym kłopoty. Choć najdrobniejszy błąd czy krzyk mamy i panikowała.
-Masz-chłopak podniósł go z ziemi a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Gdyby go nie znalazła musiałaby chodzić w cieniu, a wychodząc na słońce groziłoby jej poparzenie. Takie skutki bycia wampirem. Ruszyli przed siebie co rusz spoglądając na zdjęcie trójki dziewczyn.

  Zbliżała się godzina szósta. Diana razem z Zaynem weszła do knajpki by coś zjeść. Przy ladzie chwilę zajęło im dogadanie się z kelnerką, ale udało się. Po kilku minutach dostali swoje zamówienie.
-Ej patrz!-krzyknęła Diana wskazując na dziewczynę zmierzającą w kierunku pabu. Jej burza loków znacznie odznaczała się w szarym tłumie-To jedna ze zdjęcia! Może Jesy też gdzieś tu jest-dziewczyna była pełna nadzieji. Zayn cicho się z niej zaśmiał, ale został zgromiony wzrokiem. Diana tym razem się nie myliła. Leigh-bo tak  było na imię dziewczynie-podeszła do lady i zaraz potem pojawiła się przy niej uśmiechnięta Jesy. Przyjaciele spojrzeli na siebie zrozumiale a Zayn podniósł ręce w geście obrony.
-Ty idź! Na ani niemieckiego nie znam ani nigdy nie byłem dobry w tych sprawach-dziewczyna wywróciła oczami i wstała od stolika. Gdy dwie dziewczyny miały wychodzić z knajpy Diana złapała Jesy za ramię.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale muszę z tobą pogadać-jej łamany niemiecki rozśmieszył trochę dziewczyny, ale ona jedynie wymamrotała coś pod nosem.
-Ze mną?-zdziwiła się a gdy Kamińska pokiwała głową ona przeprosiła swoją przyjaciółkę i wyszła za nią z knajpy. Diana oparła się o ścianę ciasnej uliczki i próbowała sensownie ubrać słowa.
-Znając życie w to nie uwierzyć-zaczęła-Boże, na pewno w to nie uwierzysz-jej ręce powędrowały w górę, wyrażając zdenerwowanie-Bo magia istnieje!-wydarła się wypuszczając z siebie negatywne emocje.
-Na pewno-prychnęła Jesy i chciała odejść, ale Malik zagrodził jej drogę.
-Jeśli nie wierzysz-uśmiechnął się zadziornie-Diana zrób coś!-jęknął. Dziewczyna zręcznie poruszyła rękoma i między nimi pojawił się mały ogień, który został rzucony na ziemię. Wpadł w kałużę i zniknął.
-Jeszcze coś?-zapytała śmiejąc się Dian.
-Okej....Magia istnieje....Ale, że co?! Jak, co i gdzie?!
-Normalnie, magia, w Prismie-uśmiechnął się Zayn-Pozwól, że Ci to zaraz wytłumaczymy-pociągnął ją do knajpy gdzie czekały na nią tym razem dwie przyjaciółki.

   Przyszedł dzień wyjazdu. Jesy wzięła razem ze sobą dwie przyjaciółki-Jade i Leigh. Gdy już jako Wielka Jedenastka wylądowali w Bostonie emocje wzięły nad nimi górę. Strach i panika. Oczywiście wojna jest wojną i nie będzie, że wyjdą i bum! zacznie się. Tu zasady były inne. Obie strony (tu i tu rządziło jedenaście istot) stawały po swoich stronach i charakterystyczny dźwięk oznacza początek. Coś jak w Igrzyskach Śmierci. Można to porównać.
   Dotarli pod azyl. Wielki murowany budynek. Nikt oprócz jasnej strony mocy niema tu wstępu. Co dziwne wrogowie jeszcze nigdy się tu nie wdarli. W takich sprawach kurczowo trzymają się zasad. Wracając do naszych bohaterów.
    Rozproszyli się do swoich pokoi. Nie mieli ze sobą jakiegoś dobytku. Nie zabierali ubrań, pamiątek, telefonów i innych. Nie mieli ze sobą nic! W azylu dostali swoje stroje, które zakładali na każdą bitwę. Każdy zależnie od gatunku był inny. Tylko potęgi mieli mieszanki każdego gatunku.
   Diana lekko zapukała do drzwi pokoju Jesy.
-Proszę-odpowiedziała cicho, niemal nie do usłyszenia, jednak wyczulony słuch czarownicy wybadał wszystko. Uchyliła lekko drzwi i uśmiechnęła się pocieszająco do koleżanki. Weszła do środka i usiadła na łóżku obok brunetki.
-Wiem, że Ci jest ciężko-objęła ją ramieniem. Jedna z ich starych nauczycielek kazała jej pobawić się w pocieszycielkę i pozytywnie nastawić nową przybyszkę-Ale popatrz na to z innej strony. Ty masz już 18 lat a ja jak pierwszy raz miałam wystąpić do bitwy miałam 13. Ty już trochę więcej wiesz o życiu niż wtedy ja. Jesteś mniej doświadczona w tych sprawach, ale to ze względu na to, że wychowałaś się na Ziemi a nie tu. Nie jesteś też jedynym tu normalsem. Mama Harrego była w całości normalsem a on jest półelfem. Choć trudno przyzwyczaić się do kogoś kto jest tak jakby inny to teraz nie możemy bez niego żyć. Ciebie znam dzień a jego 20 lat. Malutka różnica-zachichotała a gdy Nelson lekko się uśmiechnęła ona ją przytuliła.
-Chociaż jakieś pocieszenie i trochę się o was dowiedziałam. A tak w ogóle to jakie masz zdolności nadzwyczajne?
-Jako wampir biegam z szybkością światła, zaś jako czarownica no czaruje i dziś gadałam z kotem! Rozumiesz gadałam z K-O-T-E-M! Umiem rozmawiać ze zwierzętami. I dopiero po 20 latach się tego dowiedziałam!-rechot Jesy wypełnił cały pokój. <Lubię Cię> pomyślały.
      Boston różnił się od innych miast. Był jak Slogh. Inne miasta były jak te Ziemskie a one podporządkowane pod Prism. Budynki przypominały takie z filmów i książek. To tutaj podtrzymywało się tradycje. Miasta wyglądały jak wyciągnięte z książki o czarodziejkach.
     Na dworze panowała szarówka. W parku należącym do azylu dało usłyszeć się odgłosy kilkunastu cykad. Na ławce siedziała dwójka przyjaciół. Diana i Zayn.
-Ja tak strasznie się boje, Zayn-znacząco pociągła nosem mocnej wtulając się w klatkę piersiową mulata.
-Czego?
-Śmierci, Zayn. Jedyne czego się boje to śmierć-jej usta zaczęły niebezpiecznie drgać a oczy piec. Dziewczyna szybkim ruchem otarła oczy.
-Dalej wstydzisz się łez? Zrozum, że to nie oznaka słabości. Przecież w każdym coś pęka. Nie jesteś skałą, której nic nie rusza-dziewczyna spojrzała zdziwiona na przyjaciela. Jego słowa miały w sobie pewien sens. Dziewczyna ostatni raz widziała go płaczącego gdy miał 10 lat a później gdy zmarł jego dziadek.
-Ale...um....ja nie-mieszała się. Sama nie wiedziała co tak naprawdę chce powiedzieć-Ja nie potrafię-a jednak potrafiła. Z jej oczu popłynęły hektolitry łez. Chłopak bez namysłu oplótł drobną dziewczynę ramionami-Brakowała mi Cię-wyszeptała w zagłębienie jego szyi.
-Mi Ciebie też-pocałował ją we włosy.


    Cała jedenastka stąpała po ziemi prowadząc za sobą całą armię. Wszyscy byli tak daleko, a jednak tak blisko od śmierci. Diana szła z wielkim kapturem na głowie. Bała się podnieść głowę. Wiedziała, że stoją przed nią potomkowie zabitych przez nich władców. Jednak gdy po ziemi rozniósł się szary dym ostrożnie podniosła wzrok. Napotkała się z groźnym spojrzeniem niejakiej Ruby-córki zabitego władcy. Na twarz Diany wkradł się cwaniacki uśmiech. Złapała za dłoń Zayna. Przymknęła oczy i przygotowała nogi do biegu. Dźwięk nastąpić miał za kilka minut. Dla nich były to godziny. Najbardziej czas dłużył się Jesy, która z łzami w oczach wpatrywała się w dłonie Diany i Zayna. Po chwili usłyszała długi dźwięk, coś na wzór rogu i okrzyk "Powodzenia" od Diany i Malika, który pociągli ją ze sobą.
♥♥♥
Znowu spóźniona! Jesteś, przepraszam, ale w weekend nie było mnie w domu, gdyż byłam u naj.przyjaciółki. Wyszedł mi nawet długi, ale jednak wciąż krótki. A i na blogu nie ma szablonu, gdyż coś się poprzekręcało i nie było widać obrazka tylko samo tło.

piątek, 16 maja 2014

#1

 Bo ty i ja, Sil­je, jes­teśmy jak drze­wo roz­cięte na dwo­je. 
 I jeżeli się go na powrót nie złoży, drze­wo umrze. 
Narracja trzecioosobowa 

Diana szła ulicami jeszcze ziemskiej Polski, rozglądając się na boki, czy aby ktoś za nią nie idzie. Za sobą ciągła walizkę, która kółkami uderzała o nierówny chodnik. Wreszcie w ciasnej uliczce znalazła spokój. Zgrabnym ruchem palca i kilkoma dobrze znanymi słowami otworzyła portal do magicznego świata. Zanurzyła w nim rękę, która po wyciągnięciu była cała mokra. 
-Jeszcze nie jestem w Londynie a jestem mokra-wymamrotała pod nosem i ostatni raz rozglądnęła się po ulicach Warszawy i szybko przeszła przez niebieską ciecz. 
 Perrie najmłodsza z sióstr z wielkim uśmiechem na ustach teleportowała się na Prism. Nie mogła uwierzyć, jak Harry może spędzać na ziemi każde wakacje. Może już się przyzwyczaił do całkowitych normalsów? To dla niej na zawsze zostanie zagadką.
  Dostała SMS od swojej najstarszej siostry, że wszyscy spotkają się na opuszczonym dworcu. Dziewczyna ruszyła w stronę ukochanego miejsca na schadzki z przyjaciółmi. Jej humor poprawił się jeszcze bardziej, gdy dotarło do niej, że zobaczy się z Harrym jej wielką miłością i najlepszym przyjacielem. 
  Klara średnia siostra, otworzyła drzwi jakiegoś pabu. Nikt nie zwrócił na nią uwagi, bo nie była Dianą. Brunetka niepostrzeżenie weszła do damskiej łazienki, a później do jednej z kabin. Nam ściągnęła przemoczone ubrania (przez teleport) i założyła suche.<klik>. Był Lipiec a pogoda jak na Londyn zniewalająca. 
  Czarownica (do połowy) opuściła knajpkę i ruszyła w kierunku dworca. 
-Klara?-za sobą usłyszała cichy głos. <Mia> pomyślała i też zobaczyła swoją przyjaciółkę z wielkimi okularami na nosie. Bez słowa przytuliła brunetkę <kilk>. 
   Zayn przeskakiwał z nogi na nogę oczekując przyjścia Diany. Po kilku minutach poczuł ciężar na plecach.
-Zayn!!!-wykrzyknęła dziewczyna tuląc się do przyjaciela.
-Tęskniłem-obrócił dziewczyną wokół własnej osi. Wyglądali jak pragnąca siebie para zakochańców, ale byli dla siebie rodzeństwem. Tak przynajmniej się im zdawało. Razem usiedli na ławce nie odzywając się do siebie. Może zbyt długo się byli rozdzieleni i nie mieli tematów. Brunetka trochę się zawahała, ale położyła głowę na ramieniu Zayn a on pocałował ją we włosy. Dziewczyna znów poczuła to ciepło, które wszyscy nauczeni byli zwać bezpieczeństwem.
   Gdy cała dziesiątka znów się spotkała, między nimi zapanowała radość, ale wiedza o nadchodzącej wojnie nie dawał im spokoju.
   Nazajutrz wszyscy wyjechali do Slogh* gdzie po przejściu na emeryturę osiedliła się rada. Mieli tam spędzić dwa dni a potem wyruszyć do Bostonu, gdzie toczy się (narazie) mała walka. 
-Niall!!!!!!-Perrie wydarła się na cały samochód zabijając wzrokiem blondyna. Chłopak spojrzał na nią podnosząc niezrozumiale brwi-Gdzie...Są...Moje...-dotąd mówiła spokojnie-Żelki!!!!!!!-wybuchła.
-Tu?-bardziej zapytał niż stwierdził Irlandczyk spoglądając to na Perrie to na lewitującą w kierunku Edwards paczkę żelek.
-I to jest, któryś tam powód dlaczego Niallek chce zostać czarnoksiężnikiem-wyśmiał go Zayn, za co oberwał. Mulat syknął pokazując kły i odtąd Horan siedział cicho. Malik wrócił do rozmowy z Dianą, która siedziała wtulona w przyjaciela. 
-I co obroniłeś go wreszcie?-zachichotała niczym mała dziewczyna, która właśnie podkradła słodkość. Może rzeczywiście tak było, gdyż zerkała jednym okiem na lecący w niej stronę zielony żelek, który zaraz wylądował w jej ustach.
-Ten pies był jakiś opętany-zaśmiał się-Nawet mnie ugryzł-powinął rękaw koszuli ukazując bliznę.
-Mogłeś mu oddać-wskazała na swoje śnieżnobiałe kły.
-A myślisz, że robiłem coś innego?-przejechał językiem po ostrych kłach.
-Wyglądacie jak para!-wypaliła ni stąd ni zowąd Perrie.
-Bardziej jak rodzeństwo-poprawił ją Harry. I tak zaczęła się między nimi wymiana zdań. Diana z Zaynem popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem.
   Wszyscy dojechali pod swego rodzaju budę w stylu gotyckim. Wyszli z dwóch aut i właśnie wtedy na ich oczach budka zmieniła się w zamek. Tylko rada to widziała. Całą 10 weszli do swojego domu i krzyknęli, że już są. Przywitali się z rodzicami i dziadkami. Tylko Zayn nie mógł doszukać się swojej mamy. 
-Ciotka-stanął w drzwiach korytarza przerywając tym samym pogawędkę między matką a córką Klarą.
-Tak?
-Gdzie jest moja mama?
-A no właśnie!-jęknęła i wyciągnęła telefon i wybrała numer do Trishy.-Gdzieś ty jest?! Dzieci przyjechały a ciebie nie ma!....Kolejka....Acha...Cześć-rozłączyła się-Zaraz będzie-uśmiechnęła się klepiąc brązowookiego po ramieniu.
Diana
   -Ludzie chodźcie tu! Dziadek opowiada o wojnie!-krzyknęłam i usłyszałam oburzony głos nikogo innego jak Louisa.
-Jacy ludzie, jacy ludzie? Widzisz ty gdzieś tu normalsa?
-Harry chodź no tu!
-Tak?
-Do połowy, bo do połowy, ale normals-zaśmiałam się roztrzepując loki Hazzy.
-A wiecie, że w radzie był kiedyś normals-dziadek znów zaczął swoją opowieść a my wszyscy w nią wsłuchaliśmy się-Był dobrym przyjacielem, jak i wojownikiem. Jako jedyny człowiek wiedział o istnieniu Prismu. Pewnego dnia, na wojnie po prostu zniknął. Nie przeszedł na ciemną stronę mocy, bo to sprawdziliśmy, ale nigdzie go nie było. Uznaliśmy go za martwego.
-Nigdy o tym nie słyszałem-na pufie usiadł Liam.
-Miałeś takie prawo-uśmiechnął się jego dziadek.
-Teraz waszym zadaniem jest odnaleźć jego prawnuczkę-wytrzeszczyłam oczy.
Narracja
-Ale....-Niallowi nie dane było dokończyć.
-Macie 24 godziny by odnaleźć Jesy Nelson i jej dwie przyjaciółki-babcia Eleanor pokazała im zdjęcie dziewczyny.
-No więc do zobaczenia jutro-wyszli i sami nie wiedzieli gdzie iść. Tak właśnie zaczęła się ich przygoda.
 ♥♥♥
Witam z pierwszym rozdziałem! Jak się podoba? Mi nawet, nawet. Wychodzi mi jakoś ta narracja? Bo mi się tak lepiej pisze. Rozdział wydaje się nudny, ale ma polegać na powrocie i na tym jak oni znów się spotykają. 
 

wtorek, 13 maja 2014

Prolog

Wielka Dziesiątka-tylko nieliczni znają ich prawdziwe imiona i nazwiska. Może teraz, gdy wracają by ratować magiczny świat wszyscy ich poznają? Ale zacznijmy od początku.
   Dawnej Prismem rządzili mędrcy i wysokiej rangi czarnoksiężnicy oraz czarownice, lecz osiem lat temu rozpętała się wojna. Słaba już rada nie miała sił walczyć. Zamiast ich wysłano najlepszych wojowników. Jednak nie udało się. Prism umarł. Magicznym światem rządzić zaczęła ciemna strona mocy. Dzieci starców przejęły rządy i znów stawili czoło ciemności. Bitwa trwała rok i znów zakończyła się klęską. Wtedy wnuki pierwszej rady dowiedzieli się, że za dwa lata obejmą rządy i będą musieli zawalczyć o wolność. Mieli wtedy od jedenastu do czternastu lat, a mieli przed sobą cały świat. Zaczęły się przygotowania. Nauczono ich władać bronią i mówić w językach poddanych. Po dwóch latach byli najpotężniejszymi istotami w Prismie. Przejęli radę i już jako Wielka Dziesiątka stanęli na polu bitwy. Gdy dwie najpotężniejsze hybrydy zabiły władcę ciemności wojna po równych dwóch latach się zakończyła. Po pięciu latach niedoświadczeni nastolatkowie uwolnili świat. W Prismie zapanował pokój a oni zostali zesłani na ziemię. Tam szukali czarodziei, bronili ludzi, asystowali a inni jeszcze coś innego. Trzy lata spędzili na takich zajęciach, aż znów dostali wiadomość, że w magicznym świecie źle się dzieje. Przez te lata nie widzieli się na oczy a teraz muszą wrócić. Zjednoczyć swoje siły i stanąć do boju. Czy po rozłące dalej będzie tak samo?
♥♥♥
Prolog już jest! Miał być zupełnie inny, ale ten według mnie jest lepszy. Chyba zdołaliście się dowiedzieć o czym to będzie. Oczywiście akcja nie będzie toczyć się tylko na wojnie. Nudne by to było :D Myślę, że się spodoba <3

piątek, 9 maja 2014

Bohaterowie

 WIELKA JEDENASTKA
Potęgi
Diana Kamińska
20 lat
Hybryda (wampir i czarownica)
Wszystkie cztery żywioły
Jest stu procentową Polką*. Jej bardziej angielskie imię wynika z drugiego związku jej matki. Jest dziewczyną, która umie postawić na swoim. Ma przyrodnią siostrę Perrie i nie przyrodnią Klarę, które są czarownicami i  dwiema z wielkiej dziesiątki oraz najlepszego przyjaciela Zayna Malika, który jest drugą z hybryd. Czary do perfekcji  opanowała już w wieku 15 lat, gdyż wtedy miała zacząć rządzić magicznym światem. Jest miła, ale gdy ktoś ją zdenerwuje może pokazać pazurki (w tym wypadku kły). Dwa lata temu zesłano ją na ziemię, gdzie poszukiwała nieświadomych swoich mocy nastolatków. Jest cenioną czarownicą i walecznym wampirem. Mieszanka doskonała.



"Kiedy nie zabije cię czarami mogę to dokończyć kłami...Raw..."

Zayn Malik
21 lat
Hybryda (wampir i czarnoksiężnik)
Wszystkie cztery żywioły 
Jest chłopakiem, który powala swoim uśmiechem, nie tylko jego adoratorki, ale także i samą Dianę. W wielkiej dziesiątce ma daleką kuzynkę Eleanor. Jako potężna hybryda zazwyczaj prowadzi walki(u boku Diany oczywiście). Z wyglądu wygląda na chłopaka twardego i złego, no może takim jest, ale umie być miły . Na ziemi bronił śmiertelników przed aniołami ciemności. Kamińską traktuje jak młodszą siostrę. Gdy przez te trzy lata nie mieli kontaktu strasznie się o nią martwił a co ważniejsze stęsknił. I tu wychodzi jego druga twarz o nazwie wrażliwość. Niby oschły, ale wrażliwy. Nie znosi przegrywać, więc większość jego potyczek kończy się dla niego dobrze. 

 "Tak czy nie?! Przez wasze nic nie warte pomysły Prism* umiera!"

Reszta:
Perrie Edwards 
18 lat
Czarownica
Powietrze
Jako dość popularna czarownica chce dbać o swój wygląd lecz nie przesadza. Najmłodsza z całej 10. Jej siostrą jest Diana, którą dziewczyna chce naśladować. Do zesłania na ziemię nie rozstawała się z małą księgą czarów, ponieważ miała strasznie słabą pamięć. Jest miłą i dobrze wychowaną nastolatką. Umie każdego rozśmieszyć, lecz kiedy trzeba zachowuje pokerową twarz. 

"Jedyne co chcę teraz zrobić to wrócić na znienawidzoną ziemię. Tam przynajmniej bym była bezpieczna"

Niall Horan
21 lat
Anioł
Jak przystało na anioła jest miły i pomocny oraz wrażliwy na ludzką krzywdę. Jest wiecznie roześmiany. W kręgu przyjaciół to on i Louis nie umieją być poważni. Na ziemi bronił upadłych aniołów, którzy w walce byli bezbronni. Jako jedyny z wszystkich chłopaków w 10 nie ma tatuażu(boi się igieł). Jego potajemnym hobby są komputery i cała mechanika.




 "Bycie aniołem nie uprawnia do bycia tylko i wyłącznie miłym. Więc dla ciebie zrobię wyjątek i będę wredny:"


Louis Tomlinson
22 lata
Wilkołak
Chłopak, który zamienia się w wilkołaka, co obrzydzało większość dziewczyn, lecz zdołał znaleźć miłość. Jego atutami są piękne niebieskie oczy i uśmiech. Jest zawsze rozbawiony. Miły, ale i wredny. Dla przyjaciół zrobiłby wszystko, ale boi się nadchodzącej wojny.
"A więc powiadasz, że nie wiesz co to strach? Pozwól, że ci wytłumaczę"


Liam Payne
21 lat
Archanioł
Jest najpotężniejszym archaniołem w Prismie, ale hybrydy go przebijają. Jako jedyny z 10 jest odpowiedzialny. Choć by chciał nie umie być wredny. Nie pali i nie pije, ale tatuaży odpuścić sobie nie mógł. Jego dziewczyną jest Danielle.


"Są moimi przyjaciółmi więc nie obchodzi mnie to, czy mną rządzą czy nie"

 Harry Styles
20 lat
Połelf
Wyróżnia się z całej 10 pochodzeniem. Ponieważ jest pół normalsem a pół elfem. Jest strasznym kobieciarzem, choć jeszcze przed zesłaniem na ziemie chciał Perrie. Na ziemi radził sobie najlepiej ze wszystkich, ponieważ to jego druga ojczyzna. Umie strzelać z łuku i mówić po elficku.
"I co z tego, że jestem do połowy normalsem?! Rodziny się nie wybiera jak to mawiają. Jednak ty jesteś z ciemnej strony i tego powinieneś wstydzić się bardziej"

Klara Kamińska
19 lat
Hybryda (czarownica i wampir)
Ziemia
Młodsza siostra Diany i starsza Perrie. Nie ma mieszanego pochodzenia tak samo jak Diana. Jest dziewczyną rezolutną, zawsze postawi na swoim i wygra. Na ziemi była taką jakby asystentką. Jako siostra Diany jest uznawana za wzór do naśladowania. Nie często ukazuje swoje prawdziwe ja, które jest ciche i spokojne.

"Dlaczego wszyscy spoglądając na mnie myślą o Dianie? Kocham ją, bo jest moją siostrą, ale ja też istnieje"

Eleanor Cadler
20 lat
Elf
Dziewczyna Louisa. W wieku 10 lat już perfekcyjnie strzelała z łuku i dziś prawie tylko takiej broni używa. Jako jedyna z 10 jest w całości  elfem. Tylko ona nie wstydziła się Louisa, ponieważ jest osobą tolerancyjną i miłą. Zna język elficki, gdyż jest elfem.

"Gdy wojna się skończy mogę już nie żyć, ale ty powinieneś wtedy wiedzieć, że umarłam za ciebie Louis"

Danielle Peazer
20 lat
Syrena
Jest dziewczyną o słabych nerwach. Powiesz coś, źle ona wybucha. Gdy jest na powierzchni boi się nawet kropli wody, ponieważ wtedy zmienia się w syrenę. Jest dziewczyną Liama. Danielle umie rozkazywać wodnym stworzeniom, gdyż jest ich królową.
"Na powierzchni nienawidzę wody, zaś w wodzie nienawidzę ciebie"

Jesy Nelson
18 lat
Normals
Dziewczyna wychowała się na ziemi. Jednak pewnego dnia okazuje się, że jest prawnuczką jedynego normalsa z rady. Jest miła i spontaniczna. Będą na wojnie wciąż myśli, że to tylko zły sen. W Dianie, Perrie i Klarze widzi przyjaciółki.
Okej....Magia istnieje....Ale, że co?! Jak, co i gdzie?!

Poboczne nie z wielkiej 11

Jade Thirlwall i Leigh Anne Pinnock
18/19
Normalsy
Przyjaciółki Jesy. Przyleciały z nią na Prism. Są zwariowane. Od razu znalazły wspólny język z Perrie.


-Ruby Crystal
-Luke Crystal
♥♥♥
Polka-nie chodzi o ziemską Polskę, tylko o tą magiczną. W świecie magicznym są takie same państwa jak na Ziemi.
Prism-my na świat mówimy Ziemia u nich to Prism
One Direction-będzie sławne w późniejszych rozdziałach.
Kardashianowie-tu ta rodzina nie istnieje. Kylie i Kenndal są wykorzystane tylko do celów opowiadania.
Little Mix-jeszcze nie wiem czy coś takiego powstanie.

Wiadomości