piątek, 16 maja 2014

#1

 Bo ty i ja, Sil­je, jes­teśmy jak drze­wo roz­cięte na dwo­je. 
 I jeżeli się go na powrót nie złoży, drze­wo umrze. 
Narracja trzecioosobowa 

Diana szła ulicami jeszcze ziemskiej Polski, rozglądając się na boki, czy aby ktoś za nią nie idzie. Za sobą ciągła walizkę, która kółkami uderzała o nierówny chodnik. Wreszcie w ciasnej uliczce znalazła spokój. Zgrabnym ruchem palca i kilkoma dobrze znanymi słowami otworzyła portal do magicznego świata. Zanurzyła w nim rękę, która po wyciągnięciu była cała mokra. 
-Jeszcze nie jestem w Londynie a jestem mokra-wymamrotała pod nosem i ostatni raz rozglądnęła się po ulicach Warszawy i szybko przeszła przez niebieską ciecz. 
 Perrie najmłodsza z sióstr z wielkim uśmiechem na ustach teleportowała się na Prism. Nie mogła uwierzyć, jak Harry może spędzać na ziemi każde wakacje. Może już się przyzwyczaił do całkowitych normalsów? To dla niej na zawsze zostanie zagadką.
  Dostała SMS od swojej najstarszej siostry, że wszyscy spotkają się na opuszczonym dworcu. Dziewczyna ruszyła w stronę ukochanego miejsca na schadzki z przyjaciółmi. Jej humor poprawił się jeszcze bardziej, gdy dotarło do niej, że zobaczy się z Harrym jej wielką miłością i najlepszym przyjacielem. 
  Klara średnia siostra, otworzyła drzwi jakiegoś pabu. Nikt nie zwrócił na nią uwagi, bo nie była Dianą. Brunetka niepostrzeżenie weszła do damskiej łazienki, a później do jednej z kabin. Nam ściągnęła przemoczone ubrania (przez teleport) i założyła suche.<klik>. Był Lipiec a pogoda jak na Londyn zniewalająca. 
  Czarownica (do połowy) opuściła knajpkę i ruszyła w kierunku dworca. 
-Klara?-za sobą usłyszała cichy głos. <Mia> pomyślała i też zobaczyła swoją przyjaciółkę z wielkimi okularami na nosie. Bez słowa przytuliła brunetkę <kilk>. 
   Zayn przeskakiwał z nogi na nogę oczekując przyjścia Diany. Po kilku minutach poczuł ciężar na plecach.
-Zayn!!!-wykrzyknęła dziewczyna tuląc się do przyjaciela.
-Tęskniłem-obrócił dziewczyną wokół własnej osi. Wyglądali jak pragnąca siebie para zakochańców, ale byli dla siebie rodzeństwem. Tak przynajmniej się im zdawało. Razem usiedli na ławce nie odzywając się do siebie. Może zbyt długo się byli rozdzieleni i nie mieli tematów. Brunetka trochę się zawahała, ale położyła głowę na ramieniu Zayn a on pocałował ją we włosy. Dziewczyna znów poczuła to ciepło, które wszyscy nauczeni byli zwać bezpieczeństwem.
   Gdy cała dziesiątka znów się spotkała, między nimi zapanowała radość, ale wiedza o nadchodzącej wojnie nie dawał im spokoju.
   Nazajutrz wszyscy wyjechali do Slogh* gdzie po przejściu na emeryturę osiedliła się rada. Mieli tam spędzić dwa dni a potem wyruszyć do Bostonu, gdzie toczy się (narazie) mała walka. 
-Niall!!!!!!-Perrie wydarła się na cały samochód zabijając wzrokiem blondyna. Chłopak spojrzał na nią podnosząc niezrozumiale brwi-Gdzie...Są...Moje...-dotąd mówiła spokojnie-Żelki!!!!!!!-wybuchła.
-Tu?-bardziej zapytał niż stwierdził Irlandczyk spoglądając to na Perrie to na lewitującą w kierunku Edwards paczkę żelek.
-I to jest, któryś tam powód dlaczego Niallek chce zostać czarnoksiężnikiem-wyśmiał go Zayn, za co oberwał. Mulat syknął pokazując kły i odtąd Horan siedział cicho. Malik wrócił do rozmowy z Dianą, która siedziała wtulona w przyjaciela. 
-I co obroniłeś go wreszcie?-zachichotała niczym mała dziewczyna, która właśnie podkradła słodkość. Może rzeczywiście tak było, gdyż zerkała jednym okiem na lecący w niej stronę zielony żelek, który zaraz wylądował w jej ustach.
-Ten pies był jakiś opętany-zaśmiał się-Nawet mnie ugryzł-powinął rękaw koszuli ukazując bliznę.
-Mogłeś mu oddać-wskazała na swoje śnieżnobiałe kły.
-A myślisz, że robiłem coś innego?-przejechał językiem po ostrych kłach.
-Wyglądacie jak para!-wypaliła ni stąd ni zowąd Perrie.
-Bardziej jak rodzeństwo-poprawił ją Harry. I tak zaczęła się między nimi wymiana zdań. Diana z Zaynem popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem.
   Wszyscy dojechali pod swego rodzaju budę w stylu gotyckim. Wyszli z dwóch aut i właśnie wtedy na ich oczach budka zmieniła się w zamek. Tylko rada to widziała. Całą 10 weszli do swojego domu i krzyknęli, że już są. Przywitali się z rodzicami i dziadkami. Tylko Zayn nie mógł doszukać się swojej mamy. 
-Ciotka-stanął w drzwiach korytarza przerywając tym samym pogawędkę między matką a córką Klarą.
-Tak?
-Gdzie jest moja mama?
-A no właśnie!-jęknęła i wyciągnęła telefon i wybrała numer do Trishy.-Gdzieś ty jest?! Dzieci przyjechały a ciebie nie ma!....Kolejka....Acha...Cześć-rozłączyła się-Zaraz będzie-uśmiechnęła się klepiąc brązowookiego po ramieniu.
Diana
   -Ludzie chodźcie tu! Dziadek opowiada o wojnie!-krzyknęłam i usłyszałam oburzony głos nikogo innego jak Louisa.
-Jacy ludzie, jacy ludzie? Widzisz ty gdzieś tu normalsa?
-Harry chodź no tu!
-Tak?
-Do połowy, bo do połowy, ale normals-zaśmiałam się roztrzepując loki Hazzy.
-A wiecie, że w radzie był kiedyś normals-dziadek znów zaczął swoją opowieść a my wszyscy w nią wsłuchaliśmy się-Był dobrym przyjacielem, jak i wojownikiem. Jako jedyny człowiek wiedział o istnieniu Prismu. Pewnego dnia, na wojnie po prostu zniknął. Nie przeszedł na ciemną stronę mocy, bo to sprawdziliśmy, ale nigdzie go nie było. Uznaliśmy go za martwego.
-Nigdy o tym nie słyszałem-na pufie usiadł Liam.
-Miałeś takie prawo-uśmiechnął się jego dziadek.
-Teraz waszym zadaniem jest odnaleźć jego prawnuczkę-wytrzeszczyłam oczy.
Narracja
-Ale....-Niallowi nie dane było dokończyć.
-Macie 24 godziny by odnaleźć Jesy Nelson i jej dwie przyjaciółki-babcia Eleanor pokazała im zdjęcie dziewczyny.
-No więc do zobaczenia jutro-wyszli i sami nie wiedzieli gdzie iść. Tak właśnie zaczęła się ich przygoda.
 ♥♥♥
Witam z pierwszym rozdziałem! Jak się podoba? Mi nawet, nawet. Wychodzi mi jakoś ta narracja? Bo mi się tak lepiej pisze. Rozdział wydaje się nudny, ale ma polegać na powrocie i na tym jak oni znów się spotykają. 
 

1 komentarz:

  1. Super rozdział kotek ;) Teraz komentuje wszystko, żeby nie być w tyle ^^ :*

    Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Wiadomości